Franciszek Pajkert urodził się 13.09.1923 w Garzynie. Mając kilka lat zamieszkał z rodzicami w pobliskim Górznie. Z zawodu jest kowalem. Niestety, nie zawsze jego praca opierała się na podkuwaniu koni. Zaraz po szkole pan Franciszek pracował w gospodarstwie w Górznie – rodzinnej miejscowości. Pracował tam tylko do roku 1943, kiedy to został przydzielony do warsztatu kowalskiego w Wilkowicach, którego właścicielem był Niemiec Kraft, gdzie pracował do początku roku 1945.
W styczniu 1945 roku Niemcy uciekając z Polski do swojego kraju, zabrali pana Franciszka ze sobą, by powoził końmi. Podróż była bardzo nieprzyjemna. Był straszny mróz, a ponadto do Niemiec wracali również cywile i żołnierze niemieccy, dlatego kolumny maszerujących były często ostrzeliwane przez alianckie samoloty. Pierwsze bombardowanie spotkało ich w Dreźnie. Później było ich coraz więcej. Często brakowało jedzenia.
W maju po mozolnej wędrówce dotarli do Bambergu. Z zachodu nadciągali Amerykanie, a od wschody Rosjanie. Musieli się zatrzymać, bo zagrożone było ich życie. Tam pan Franciszek spędził trzy miesiące w pobliskim gospodarstwie. Nie był sam – towarzyszył mu kolega (Kołodziej z Krzemieniewa, który później wyemigrował do USA). W czasie pobytu w Bambergu dowiedzieli się, że amerykańskie władze okupacyjne organizują w Norymberdze Kompanie Wartownicze przy swoich wojskach, więc się tam udali i zostali przyjęci.
Po dwóch miesiącach pana Franciszka wybrano do specjalnej Kompanii Wartowniczej we Frankfurcie nad Menem. Dostał się tam, ponieważ wybierano mężczyzn o wysokim wzroście. Wtedy też pan Franciszek rozstał się z kolegą. Kompania ta pełniła warty przy Głównym Dowództwie Wojsk Amerykańskich. Tam pan Franciszek był do grudnia 1947 roku. Pilnował magazynów Głównej Kwatery Wojsk Amerykańskich, kasyna. Warta trwała od godz. 16 do 8 rano. Co cztery godziny następowała zmiana. Pan Franciszek wrócił do domu w grudniu w 1947 roku. Po tym zdarzeniu pozostały mu jedynie zdjęcia, wspomnienia i stary zegarek, który otrzymał w wyniku wymiany od amerykańskiego żołnierza.
Pan Franciszek Pajkert z żoną Ireną (ślub 7.02.1950), do dnia dzisiejszego mieszkają w Górznie.
Zdjęcia Franciszka Pajkerta z pobytu w Niemczech
---------------------------------------------------------------------------
Informacja: Dominika Janiszewska (wnuczka Franciszka Pajkerta), uczennica klasy IIIB Gimnazjum w Drobninie.
UZUPEŁNIENIE
Tomasz Szczurowski „Udział Polaków w okupacji Niemiec”, OBLICZA HISTORII, Numer 04 - 01/2005
„Kompanie Wartownicze były służbami pomocniczymi, które Amerykanie zaczęli tworzyć na terenach przez siebie okupowanych w Niemczech w 1945 roku. 15 stycznia 1946 roku rozkazem dowódcy 7 armii USA, były obóz jeńców wojennych nr 1 Scheiwerferkaserne Mannheim – Kaefertal został przekształcony w Centrum wyszkolenia Gwardii Cywilnej „Kościuszko” (Civilion Guard Training Center „Kosciuszko”). Ośrodek przeznaczony był jako miejsce organizowania i szkolenia kompanii wartowniczych i eskortujących.
...Służyło w tych kompaniach 477 oficerów, 1831 podoficerów i 13 207 szeregowych. Kompanie rekrutowały się, głównie z byłych jeńców wojennych, szczególnie oficerów i podoficerów oraz z tzw. dipisów (Displaced Persons), tj. Polaków z obozów cywilnych, którzy przed zakończeniem wojny przebywali w Niemczech na robotach. Każda sformowana według nomenklatury angielskiej kompania liczyła 8 oficerów i 252 podoficerów i szeregowych. Dowódcą był oficer w stopniu kapitana, jego zastępcą porucznik, dowódcami plutonów było sześciu podporuczników. Ponadto w skład kompanii wchodzili: 1 sierżant – szef kompanii, 18 sierżantów dowódców drużyn, 6 kierowców, 2 sanitariuszy, 7 kucharzy i 7 ich pomocników, 1 stolarz, 1 szewc, 1 tłumacz i 198 wartowników.
Ubiór stanowiły amerykańskie mundury z polskim godłem na furażerkach i polskie odznaki stopni wojskowych. Od lipca 1946 roku sorty mundurowe przefarbowano na kolor granatowy, a oznaczenia stopni zastąpiono czerwonymi naszywkami. Oficerowie nosili je na naramiennikach, podoficerowie na lewym ramieniu. W tym samym okresie został zmieniony wojskowy sposób oddawania honorów zastąpiony skłonem głowy. Zmiany te miały na celu podkreślenie cywilnego charakteru formacji. Od dowódcy kompanii do szeregowca, cały stan osobowy uzbrojony był w lekkie karabiny maszynowe. Broń nosić wolno było jedynie podczas służby. Sześć samochodów, które posiadała każda kompania, wykorzystywano do rozwożenia wartowników na posterunki i dla celów gospodarczych.
Głównym ich obowiązkiem było strzec obiektów wyznaczonych przez amerykańskie władze okupacyjne. Były to najczęściej magazyny wojskowe, obiekty przemysłowe, dzielnice miast zamieszkałe przez Amerykanów oraz inne obiekty wyznaczone przez wojskowych komendantów miast. Do momentu rozwiązania, Polacy stanowili straż w obozach jenieckich dla SS-manów. Służba nie była ciężka w fizycznym sensie tego słowa. Dwa razy w ciągu doby żołnierze mieli po cztery godziny warty przy wojskowych magazynach lub innych obiektach.
Podstawą pełnienia straży był regulamin oparty niemal całkowicie na polskim regulaminie wojskowym sprzed II wojny światowej. Zarówno w czasie służby jak i poza nią, żołnierze kompanii podlegali wyłącznie swojemu dowódcy.
Władze amerykańskie rozpoczęły rozwiązywać Kompanie Wartownicze latem 1947 roku.”
|