Od czasu do czasu powstają dzieła, które choć nie twórczą wykonane pracą, ani wybuchem śmiałej wyobraźni – jednak na podobieństwo innych arcydzieł zachowują przez wieki trwałą wartość jako silna podstawa i skarb nieoceniony dla naukowych badań. Należą tu wszelkie prace z zakresu bibliografii, zbiorowe wydawnictwa materiałów, w ogóle wszelkie na szerszą skalę zamierzone dzieła, starające się ogarnąć o ile możności całość w dziedzinie ludzkiej umysłowości. I nam takich epokowych wydawnictw nie brakło, miało więc językoznawstwo swego Lindego, bibliografia Estreichera, a etnografia Oskara Kolberga.
Od chwili, gdy znakomity badacz działalność swą rozpoczął, upłynęło już sporo czasu. Nauka posunęła się w wielu kierunkach naprzód, a właśnie na tle całego rozwoju polskiej etnografii rysuje się tym wyraźniej dziś dopiero znaczenie tej niestrudzonej postaci i tym bardziej godzi się ją uczcić choćby krótkim wspomnieniem w setną rocznicę urodzin.
Niejednokrotnie kreślono już jego życiorys, ale istotnie o czynach takich ludzi jak Kolberg nigdy za dużo powiedzieć nie można; owszem godzi się przypomnieć jego zasługi narodowi jako memento dalszej w tym kierunku okazji, nie zawsze może dość u nas silnej.
Etnograf nasz pochodził ze zniemczonego rodu Kolbergów, z dawnej ziemi obotryckiej w księstwie meklemburskim. Sam Kolberg wspomniał o tym w liście do J. Karłowicza (autograf Bibl. Ossolińskich 3862-70), że „wszakże i moje nazwisko jest tylko pozornie niemieckie, gdyż rodzina pochodzi z Pomorza bałtyckiego, pierwotnie słowiańskiego, gdzie dotąd jeszcze mieszka wielu ludzi koło brzegów morskich i jest takież miasto”. Ojciec Oskara, Juliusz, od r. 1806 osiadł w Warszawie i pełnił różne obowiązki, jako inżynier-topograf, ale Polski już nie opuścił i szczerze się do niej przywiązał. Żonaty był z panną Karoliną Mercoeur, Francuzką, córką szlachcica francuskiego, urodzoną pod Toruniem. Stadło to wydało trzech synów, z których każdy w innej gałęzi dobrze się krajowi przysłużył: najstarszy Wilhelm jako jeden z pierwszych naszych inżynierów, najmłodszy Antoni, malarz wielce ceniony w swoim czasie, i średni Oskar, ze wszystkich najdzielniejszy.
Urodził się dnia 22 lutego 1814 r. w Przysusze, w powiecie opoczyńskim, województwie sandomierskim. Rodzina była jeszcze pewnie dość niemiecka, skoro nazwisko wpisano w metryce – Colberg. Silny widać atoli był wpływ asymilacyjny społeczeństwa, a z czasem może i pewien wrodzony pociąg do przybranej ojczyzny, kiedy nawet w domu stale używano języka polskiego, i nie tylko młodszy Oskar, ale nawet najstarszy Wilhelm (ur. w r. 1807) nie słyszał już w domu innej mowy, niż polską. Wszystkie zresztą okoliczności, w których przepędził swe lata dziecięce, przyczyniły się do rozwinięcia tych właśnie upodobań, którym pozostał wierny przez całe życie. Do późnej starości zachował wspomnienie swej mamki, Juźki Wawrzek, wieśniaczki spod Sandomierza, która mu wyśpiewywała nad kolebką urocze piosnki i już we wczesnym dzieciństwie budziła to umiłowanie ludowych pieśni i podań, którym później całe życie poświęcił.
Wielki wpływ musiało nań wywierać otoczenie, a więc wychowanie pod kierunkiem rozumnego i wysoce wykształconego ojca, oraz starszego brata Wilhelma, a wreszcie zapatrywanie się ns niepospolite osoby, z którymi Kolbergowie pozostawali w przyjaźni po przeniesieniu się w r. 1819 do Warszawy, gdy ojciec Oskara powołany został przez Staszica na katedrę geodezji, miernictwa i topografii w uniwersytecie warszawskim.
Sień tylko dzieliła mieszkanie rodziców Oskara od mieszkania Kazimierza Brodzińskiego, a autor „Wiesława” częstym bywał u swych sąsiadów gościem. I bardzo musiały być serdeczne te przyjacielskie stosunki, bo oto jak charakteryzuje Juliusza Kolberga Brodziński w swym pamiętniku:
„Nie znałem w życiu swym człowieka z cichszym umysłem, pełniejszego głębokiej prostoty, jak Juliusz Kolberg. Żył ze mnę w ścisłej przyjaźni do śmierci, pisał poezje w języku niemieckim; wszystkie tchnęły anielską czystością uczuć, ową tęsknotą do wyższego świata…. Miłośnik poetów, szczególniej Jana Paula (Richtera) i Herdera, mało mógł się im oddawać, zajęty pracą nad mozolnymi mapami i rachunkami”.
Ustęp ten jest niezwykle ciekawy, tłumaczy bowiem wiele późniejszych zalet charakteru Oskara, a mianowicie zamiłowanie pracy, poczucie piękna duchowego, jako dziedzictwo po ojcu; zarazem wzmianka o Herderze dowodzi, iż już domowe wychowanie pouczyło go o wielkim znaczeniu folkloru.
W tym samym zaś domu mieszkał na drugim piętrze Mikołaj Szopen, profesor języka francuskiego w uniwersytecie, ojciec Fryderyka, który już wówczas poczynał błyszczeć jako młody wirtuoz, a dźwięczała już w nutach jego czarowna, dotąd nieznana nuta, pewien rytm ludowy ojczysty, którego nikt nigdy przedtem tknąć niemiał, gdyż nie umiał. Młody Oskarek uciekał też pewnie często na drugie piętro, by wsłuchiwać się w ten nowy, cudowny świat tonów...
Po należytym przygotowaniu wśród tak korzystnych wpływów rozpoczął Oskar Kolberg systematyczną naukę w liceum warszawskim w r. 1824 i kształcił się tam aż do r. 1830, a więc aż do czasu przerwania nauk w tej szkole z powodu konieczności politycznych. Niezależnie od innych nauk uczono go muzyki, gdyż wielkie do niej okazywał zamiłowanie. Już od r. 1824 doskonalił się w tym kierunku u wytrawnego nauczyciela Vettera. Zmuszony do przerwania nauki w liceum w r. 1830 pracował w kantorze bankierskim Fraenkla, by dosłużyć się jakiejś realnej posady. Ale młodego Oskara nie zachwycały oczywiście zupełnie studia kontobuchów i fluktuacje giełdowe; myśl jego była zajęta zupełnie czym innym; a gdy go raz pochwycił pryncypał na studiowaniu Kirnbergera, Anleitung zur Singkomposition, wytłumaczył ojcu, by kształcił syna dalej w kierunku jego zmiłowań. Wtedy oddał go ojciec najpierw do nauki Elsnerowi, a następnie Feliksowi Dobrzyńskiemu, sławnemu kapelmistrzowi warszawskiej opery. Przez trzy lata pilnej pracy młody uczeń tak się wydoskonalił, że począł marzyć o kompozytorstwie i udał się wtedy do Berlina, gdzie kształcił się dalej teoretycznie u tak sławnych mistrzów, jak Girschner i Rungenhagen. I pociągały go teraz ku sobie dwie różne sfery działalności; z jednej strony uśmiechała mu się sława kompozytorska, z drugiej znów nęciły go świeże prądy, zwracające się do badania poezji ludowej. Zbiory Adama Czarnockiego, plony pracy Wacław z Oleska przy udziale Karola Lipińskiego ukazały ukryte dotąd skarby twórczości rodzimej, chodziły zaś już słuchy, że gotował się ze swymi pieśniami K. Wójcicki i Żegota Pauli. Nowy ten ruch odpowiadał usposobieniu Kolberga, który przy sposobności swych studiów muzycznych a pod wpływem zachęt Wójcickiego i Dobrzyńskiego zajął się spisywaniem ludowych melodii. Czas wolny od nauczycielstwa muzyki poświęcał na wycieczki w okolice Warszawy i przywoził zawsze znaczniejsze zbiorki. Pierwsza sposobność do większej kolekcji nadarzyła się w r. 1839 w Wilanowie, gdzie udało mu się pozyskać materiał bogaty zarówno ilościowo jak i jakościowo. Ten też rok uznaje się zwykle za początek działalności Kolberga na polu polskiej etnografii.
W r. 1845 zaniechał zupełnie nużącej go pracy nauczycielskiej i objął posadę buchaltera w zarządzie budującej się kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, a od r. 1857 zaś przeniósł się do dyrekcji dróg i mostów w rządowej komisji skarbu i pozostawał tam do roku 1861. Z poddaniem się znosił uciążliwą pracę biurową, a pieniądze oszczędzał na wycieczki po kraju. Poznał też wkrótce prawie całą Polskę. Bez niczyjej pomocy zdołał zwiedzić w ciągu lat dwudziestu następujące strony: w roku 1842 okolice Krakowa, a mianowicie Modlnicę i Mogilany, gdzie zaprzyjaźnił się ze znanym sobie od roku już zamiłowanym badaczem ludu, Józefem Konopką. W r. 1843 powtórnie Krakowskie, podgórze Beskidowe, Podhale i Śląsk; w latach 1844, 45 i 47 krainę kurpiów; w roku 1848 i 49 Lubelskie, w roku 1853 okolicę Częstochowy i Ojcowa; w roku 1854 Sandomierskie; w 1855 i 56 Radomskie, Kieleckie, Krakowskie w granicach Królestwa Polskiego i Płockie; w 1857 po raz trzeci okolice Krakowa po drodze do Wiednia, Chorwacji, Triestu i Wenecji; w 1858 Augustowskie; w r. 1859 powtórnie Lubelskie; w 1860 Kujawy i Łęczyckie; w 1861 po raz czwarty okolice Krakowa po drodze do Galicji wschodniej i na Węgry; w r. 1862 Wołyń aż do Żytomierza.
Po opuszczeniu służby rządowej oddaje się Kolberg wyłącznie pracy naukowej i literackiej. Przez pierwsze dziesięć lat, tzn. do roku 1871 mieszka jeszcze w Warszawie i rozwija swą działalność w różnych kierunkach, najpierw jako muzyk-kompozytor, usiłując stworzyć operę ze sfery ludowej p.t. „Król pasterzy”, do której libretto napisał Lenartowicz. Wystawiona kilkakrotnie w Warszawie w r. 1857 nie miała większego powodzenia. Choć muzyka tego utworu nie jest dość rozwinięta, modulowanie niezbyt szeroko traktowane, instrumentacja słaba, poza kwartetem smyczkowym autor mało korzysta z dętych instrumentów, to jednak niektóre epizody, jako próby uchwycenia melodii ludowej, np. mazur, kujawiak stanowią istne cacka. W tymże czasie skomponował nasz etnograf operetkę p. t. „Janek z Ojcowa” i zaczął operę „Wiesław”.
Głównym atoli przedmiotem, który wówczas Kolberga zajmował, było przygotowywanie monografii etnograficznych na podstawie materiałów, zebranych samodzielnie a uzupełnionych dalszymi wędrówkami po kraju, a więc zwiedzeniem powtórnym Kujaw, Łęczyckiego i Płockiego w roku 1863 – 1865, badaniem po raz piąty okolic Krakowa, Beskidów, Tatr i Sanockiego; w latach 1866-1868 przejechał Poznańskie, a 1869 i 70 Chełmskie i powtórnie Augustowskie.
W roku 1871 otrzymał od Towarzystwa Naukowego krakowskiego przyrzeczenie rocznej zapomogi z funduszu ks. Jerzego Lubomirskiego na wydanie swych materiałów ludoznawczych z Krakowskiego, opuścił więc Warszawę i zamieszkał naprzód w Modlnicy, w domu dawnych swych przyjaciół pp. Konopków, a następnie przeniósł się do Krakowa, gdzie już mieszkał do końca swego pracowitego żywota. Od tego czasu zajęty też był nieustannie wydawaniem swych dzieł etnograficznych, a dla rozszerzenia ich odbywał w tym czasie z zasiłkiem, otrzymywanym z Akademii Umiejętności, podróże naukowe: w roku 1875 do Poznańskiego, Prus zachodnich i wschodnich, w r. 1876-1877 na Pokucie i Podole galicyjskie 1880, a jeszcze w latach 1883-1885 własnym kosztem zwiedzał trzykrotnie Sanockie dla uzupełnienia swych dawniejszych badań.
Do ostatniej chwili swego życia nie ustawał w wytężonej pracy, mimo, że z dniem każdym opuszczały go coraz bardziej siły życiowe. Na rok przed śmiercią urządzono mu w Krakowie dnia 31 maja 1889 roku obchód jubileuszowy 50-letniej działalności naukowej, uroczystość wielce podniosłą, w której złączyły się w hołdzie wszystkie instytucje i stany. W 3 dni po skończonym roku jubileuszowym, dnia 3 czerwca 1890 roku skończył w Krakowie swój zasłużony żywot. Jeszcze na łożu boleści przeglądał korektę swych dzieł, a czując zbliżający się kres, pozostawił p. Kopernickiemu zlecenia co do dalszych losów swej spuścizny naukowej.
Umarł tak jak żył – cicho i pogodnie. A ostatnie słowa wyrzeczone do przyjaciół tchnęły również tym spokojem sumienia po żmudnie spełnionym obowiązku… „Umieram, Bogu dzięki, z tą pociechą, że według sił moich zrobiłem za życia, co mogłem, że nikt mnie za próżniaka nie ma i mieć nie będzie, a to, co po sobie zostawiam, przyda się ludziom na długo”.
Swe materiały etnograficzne przekazał Akademii Umiejętności w Krakowie, a z pozostałej gotówki 2.500 złr., przeznaczył 500 złr. na cele dobroczynne, 200 złr. trzem zecerom drukarni uniwersyteckiej, resztę przeznaczył na wydawnictwo Chełmskiego i innych dzieł. W pogrzebie wzięła udział cała znajoma sfera, począwszy od prezesa Akademii aż do najlichszego pracownika drukarni; młodzież uniwersytecka odniosła na barkach swych zwłoki do grobu*, gdzie spoczął wreszcie po znojnym życia trudzie.
*
Jakże się więc przedstawia dorobek naukowy Kolberga i jaka jest wartość jego dla dzisiejszego stanu etnografii?
Pierwszym dziełem, stanowiącym owoc jego pracy nad gromadzeniem pieśni ludowych i ich melodii, były nuty ze słowami, litografowane u Żupańskiego w Poznaniu w roku 1842 pt. „Pieśni ludu polskiego”. Mieści się tam 101 pieśni na 93 stronach in folio. We wstępie do tego dzieła wypowiada swój pogląd na muzykę ludową. „Melodia jest duszą pieśni gminnej, w niej poznasz myśl i serce, jak w zwierciadle; ona znamionuje ducha każdego pokolenia. Muzyka polska wśród całej Słowiańszczyzny najsamoistniej się rozwinęła, widać to szczególnie na mazurach, najoryginalniej malujących krzepki charakter tego ludu, oraz w krakowiakach, odznaczonych już to niezakłóconą pogodą, już szumną wesołością, to znów lekką tęsknotą”.
Wkrótce przedsiębierze młody etnograf liczne dalsze wycieczki i studia, a następna praca jest już znacznym rozszerzeniem widnokręgu naukowego; nie same już w niej piosnki pojedyncze, ale porównawcze zestawienie licznych odmian i melodii tej samej pieśni; pod podobnym tytułem jak poprzednia ukazuje się ona w Warszawie roku 1857 i zapowiada cały szereg dalszych tomów, które jednak nie wyszły, gdyż Kolberg zmienił metodę ogłaszania swych zbiorów i począł wydawnictwo pieśni nie tematycznie, lecz geograficznie, dołączając też różne inne utwory ludowe i opisy życia, zwyczajów, obrządów, wierzeń etc. Słowem, jak trafnie to określił Karłowicz, „przekształca muzykalną monografię pieśni ludowej na wszechstronną etnografię polską”. Tego kierunku trzyma się więc odtąd wiernie we wszystkich swych publikacjach, które odpowiednio do zmienionej metody noszą tytuł: „Lud, jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni i tańce”, a składają się z następujących części: Sandomierskie 1 t. 1865; Kujawy 2 t. 1867, Krakowskie 4 t. 1871-75; Poznańskie 7 t. 1875-1882; Lubelskie 2 t. 1883-84; Kieleckie 2 t. 1885-86; Radomskie 2 t. 1887-88; Łęczyckie 1 t. 1889. Oprócz tego zaś pod osobnym tytułem: pięć tomów Mazowsza, Kraków 1885-8, 4 tomy pokucia i 2 tomy Chełmskiego (Kraków 1890. Jest to więc cała prawie biblioteka z 33 tomów. Nie chce się wierzyć, żeby jeden człowiek był zdolny stworzyć tak olbrzymie dzieło. Jakżeż więc wzrasta nasze zdziwienie, gdy dowiemy się, że pozostawił w rękopisie w swych sławnych tekach na drugie trzydzieści tomów wiele materiału, zebranego na Mazowszu pruskim, w Prusach zachodnich, że obejmuje ponadto Kaliskie, Śląsk pruski i austriacki, górali tatrzańskich i nowotarskich, Spiż, Podgórze, Krakowskie, Kraków i okolice, Tarnów, Rzeszów, część Jasielskiego i Nowosądeckiego, Ruś czerwoną, Hucuły, Podole rosyjskie, Ukrainę, Wołyń, Polesie wołyńskie, Pińszczyznę, Białą Ruś i Litwę, a obok tego wiele tek z luźnymi notatkami. Niektóre z tych materiałów wydała Akademia umiejętności po śmierci autora, a więc w r. 1907 ogłosił Tretiak „Wołyń”, a S. Udziela w r. 1906 „Śląsk górny” i „Tarnów-Rzeszów” w r. 1910. Na okres przeszło dwudziestu lat jest to trochę za mało i musi się mimowoli żywić pewien żal do naszej instytucji naukowej, że wiekopomne dzieło nie znajduje swych kontynuatorów w szybszym nieco tempie.
Szkoda to istotnie wielka dla naszej etnografii, bo można stanowczo bez wahania twierdzić, że wszystkie zapiski Kolberga mają nieocenioną wartość dla polskiego ludoznawstwa, są „czystem złotem etnograficznem”, bez żadnych dodatków, retuszów, ogładzeń czy poprawek, podane wiernie z ust ludu i po kilkakroć niejednokrotnie sprawdzane.
„Lud” stawia Kolberga na czele wszystkich naszych zbieraczy pieśni i podań ludowych. Patrząc na ten ogrom zasobów, do których ani jedna biblioteka pomocy nie dodała, ale które trzeba było zbierać z pod strzechy wieśniaczej i zdobywać z ust ludu, nie zawsze chętnego do udzielania szczegółów etnograficznych, podziw ogarnia i uszanowanie. Znakomity zbieracz zasługuje zaś na gorące uwielbienie z innych jeszcze względów, poświęcił bowiem swemu narodowi nie tylko całe życie, ale i całe skromne zasoby, „ostatni grosz wdowi, krwawą pracą uzbierany”. Nie znalazł niestety spodziewanego poparcia od ogółu, koszty wydawnictwa bynajmniej nie zostały pokryte. A jednak oziębłość ta nie zdołała go zniechęcić ani złamać, ale nadal oszczędzał i od ust sobie odejmował, aby znaleźć środki na ogłoszenie trzydziestu tomów z nutami, rysunkami i chromolitografiami. Czcząc więc jubileusz Kolberga, musi się obok wielkich zasług naukowych pamiętać także o obywatelskiej stronie jego działalności. Obok autora trzeba przypomnieć człowieka, który dla wzniosłej idei musiał się wyrzec przyjemności, wszelkich wygód i może być świetlanym wzorem dla tych wszystkich, którzy pracując naukowo idą zwykle per aspera ad astra...
W pracy Kolberga nie brak atoli i pewnych usterek. Więc przede wszystkim przeważa głównie upodobanie zbieracza-muzyka do melodii, pieśni, podań, a inne pierwiastki dołączają się mniej lub więcej przypadkowo; zwłaszcza gusła, wierzenia i leki zwykle brane są z drugiej ręki. Dziwić się temu oczywiście nie można. Dziś mamy już przeróżne, dokładnie opracowane kwestionariusze, Kolberg zaś szedł przeważnie instynktownie, po omacku. Podawał nieraz fakty drobne znaczeniem, a pomijał rzeczy istotnie ważne. Zasługom jego oczywiście nic to nie ujmuje, ale pozwala bardziej trzeźwo nań patrzyć. Praca jego nie ma oczywiście jeszcze charakteru ściśle naukowego, Kolberg był jedynie zbieraczem surowego materiału, ale właśnie na tym polu zdziałał więcej, niż ktokolwiek inny mógłby to uczynić i to pozostanie zawsze jego wielką zasługą.
Zbudował trwałe podwaliny, na których może śmiało się oprzeć dzisiejsze pokolenie pracowników. A sobie wzniósł pomnik trwalszy niż kute w głazie. I pamięć jego u narodu nigdy nie zaginie. „W grobie jest ciałem, lecz duchem został na ziemi”!
________________________
Źródło:
Adam Fischer, „OSKAR KOLBERG (W setną rocznicę urodzin)”, /w:/ „Ziemia”, Warszawa-Lwów 1914 (nr 8 z dnia 21.02.1914 r. – część 1, str.113-115 /oraz:/ nr 9 z dnia 28.02.1914 r. – część 2, str.129-131)
________________________
Dla www.krzemieniewo.net
w ROKU OSKARA KOLBERGA**
wypisał: Leonard Dwornik
________________________
Przypisy LD
Po II wojnie światowej Polskie Towarzystwo Ludoznawcze zainicjowało sprawę udostępnienia spuścizny Kolberga, którą uznano za najważniejszą dla polskiej etnografii muzycznej. Prace przygotowawcze rozpoczęte zostały w 1958. W 1960 uchwałą Rady Państwa zostało zaakceptowane wydanie „Dzieł wszystkich Oskara Kolberga”. Przygotowanie wydania powierzano specjalistom różnych dziedzin – etnografom, etnomuzykologom, muzykologom i filologom. W 1961 rozpoczęto wznawianie wszystkich tomów „Ludu...”. Poniżej spis tomów dzieł Kolberga dotyczących Wielkopolski (z odsyłaczami do plików na stronie „Historia Gminy Krzemieniewo”, w których wykorzystano fragmenty tekstów z tych tomów):
Wydania dzieł Oskara Kolberga: (Dzieła wszystkie O.K. / pierwodruk)
Tom 9.Wielkie Księstwo Poznańskie I (centralne) (1963 / 1875)
Tom 10.Wielkie Księstwo Poznańskie II (południowo-zachodnie) (1963 / 1876)
Tom 11. Wielkie Księstwo Poznańskie III (północne) (1963 / 1877)
Tom 12. Wielkie Księstwo Poznańskie IV (całe) (1963 / 1879)
Tom 13. Wielkie Księstwo Poznańskie V (1963 / 1880)
Tom 14. Wielkie Księstwo Poznańskie VI (1962 / 1881)
Tom 15. Wielkie Księstwo Poznańskie VII (1962 / 1882)
Tom 74. Wielkie Księstwo Poznańskie. Suplement do T. 9-15 (w przygotowaniu)
*/ Poniżej grób Oskara Kolberga na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie
oraz teksty napisów na czołowej i bocznych ścianach cokołu
W 1974 roku ustanowiono Nagrodę im. Oskara Kolberga przyznawaną twórcom ludowym, działaczom ruchu folklorystycznego oraz naukowcom.
**/ Akt ustanawiający rok 2014 Rokiem Oskara Kolberga (między innymi)
|