Października 05 2024 12:18:33
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Spotkanie


Pawłowice, 05 stycznia 2007 r.


Fot. J. Kownacki

- - - - - - - - - - -

Jarosław Wawrzyniak

Odcinek „Pawłowice” frontu południowo - zachodniego (Grupy „Leszno”)

Powstańczy odcinek frontowy „Pawłowice” obejmował teren Kąkolewo - Pawłowice - Robczysko. Przejściowo zajęto też Tworzanice, Tworzanki i Przybiń. Jest to wycinek terenu powiatu leszczyńskiego od południa graniczący z powiatem gostyńskim. Tam właśnie zaczynał się odcinek frontowy „Poniec”. Od północy natomiast graniczył z odcinkiem „Osieczna”. Wraz z czwartym odcinkiem „Boguszyn” tworzył front południowo-zachodni, zwany te Grupą „Leszno”. Ukształtowany w trakcie walk w dniach 8-11 stycznia 1919 r., obsadzony w większości przez oddziały z powiatu gostyńskiego, a także przez miejscowych ochotników, przez kilka miesięcy stanowił skuteczną barierę przed atakami Niemców z Leszna i Rydzyny.

W związku z wydarzeniami w Poznaniu i całej Wielkopolsce w dniu 30 grudnia 1918 r. zawieszono kursy pociągów na trasie Leszno-Ostrów, która przechodziła przez Kąkolewo, Pawłowice i Robczysko. 4 stycznia 1919 r. niemiecki pociąg pancerny z Leszna z oddziałem saperów ppor. Hempla (Sprengabteilung - oddział do wykonania zniszczeń z 5 batalionu saperów z Głogowa) przez Pawłowice dojechał do stacji kolejowej w Poniecu, gdzie Niemcy zabrali stojące tam dwa wagony ze zbożem i kasę kolejową. Wycofując się wysadzili ok. godz. 11.00 most kolejowy na kanale Rów Polski, między Poniecem a Robczyskiem. Wybuch był tak silny, że w Robczysku powypadały szyby z okien, a zdezorientowani mieszkańcy wylegli na ulicę. W drodze powrotnej do Leszna Niemcy zatrzymali się na dworcu kolejowym w Pawłowicach.

Następnego dnia wysadzony tor kolejowy został przez Polaków naprawiony. W Święto Trzech Króli 6 stycznia o godz. 9.00 około 40 żołnierzy z garnizonu leszczyńskiego (znów oddział Hempla) przyjechało opancerzonym pociągiem do Kąkolewa. Kilkunastu z nich udało się do pałacu, gdzie mieszkał tamtejszy proboszcz ks. Tadeusz Dykier. Dykiera aresztowano i zawieziono do Leszna, ale wobec braku konkretnych zarzutów został on po południu zwolniony. Spodziewając się następnego aresztowania proboszcz wyjechał do Poznania, gdzie został dziekanem generalnym Wojsk Wielkopolskich. Jako, że powstańcy zajęli już Krotoszyn, Niemcy za wszelką cenę starali się przerwać połączenie kolejowe z Lesznem i ponownie wysadzili most kolejowy za Robczyskiem. By uniemożliwić jego szybką naprawę zepchnięto w to miejsce przyciągnięte z Leszna wagony towarowe, zdobyte w czasie wojny światowej w Belgii. Po kilku dniach, już pod osłoną wojsk powstańczych, wagony te wyciągali pługami parowymi Stanisław Tomikowski i Jan Kaiser z Pawłowic. Nieprzyjacielskie samoloty ostrzelały teren prac, ale obyło się bez strat.

7 stycznia we wtorkowy słoneczny i mroźny poranek robotnicy w majętności Pawłowice (Pawłowice, Kąkolewo i Robczysko należały do majątków hr. Krzysztofa Mielżyńskiego), po przybyciu rano do pracy zebrali się na folwarcznym podwórzu i pod wpływem informacji z innych rejonów Wielkopolski podjęli decyzję o przyłączeniu się do powstania. Natychmiast zajęto stację kolejową, pocztę i szkołę w Pawłowicach. Niemieckich nauczycieli internowano i wysłano do Gostynia. Do Pawłowic przybył wysłannik sztabu powstańczego hrabia Żółtowski z informacją, że wkrótce przybędą tu wojska powstańcze.

Przed godz. 7.00 do Ponieca wysłano gońca z informacją o posuwającym się w kierunku wsi oddziale Grenzschutzu. Na wieść o tym przybył z Ponieca na dwóch podwodach oddział ok. 30 ochotników z sierż. Michałem Kaźmierczakiem na czele. W tym dniu Niemcy jednak nie zaatakowali, co pozwoliło na sformowanie zalążków pawłowickiego oddziału powstańczego. Tego i w następnych dniach do powstania przyłączyło się ok. 90 ochotników z Pawłowic oraz po kilku z sąsiednich wiosek Robczyska i Kociug. Byli to głównie niedawni żołnierze armii niemieckiej, którzy szczęśliwie wrócili z frontów wojny światowej. Najstarsi liczyli sobie prawie 50 lat (Stanisław Tomikowski, Kasper Chudziński, Józef Kaiser), najmłodsi ledwo skończyli 16 lat (Franciszek Kaiser, Stefan Toboła). Najliczniej do powstania poszły rodziny Kaiserów (ojciec i trzech synów), Przewoźnych (ojciec i dwóch synów), Adamczaków i Wawrzyniaków (po trzech braci). W późniejszych walkach wyróżnili się szczególnie: Jan Nowakowski, Ludwik Hałasiński i Jan Przewoźny. 8 stycznia stacjonujący w Poniecu dowódca oddziałów gostyńskich (ok. 400 powstańców) por. Bernard Śliwiński wydał rozkaz wkroczenia na teren powiatu leszczyńskiego. W godzinach rannych kompania gostyńska sierż. Leona Włodarczaka przybyła z Ponieca do Pawłowic. Włodarczak otrzymał rozkaz zorganizowania obrony Pawłowic i rozpoznania w kierunku na Kąkolewo (wzdłuż linii kolejowej).

Jako, że do tej kompanii wcielono większość powstańców z Pawłowic, później zwana była „pawłowicką”. Następnie patrol złożony z 18 powstańców pod dowództwem plut. Ludwika Kajocha dokonał rozpoznania w kierunku Nowej Wsi, a 20-osobowy oddział Ignacego Adamczaka (z Pawłowic) w kierunku Tworzanic i Tworzanek. Równocześnie oddział piaskowski W. Sobeckiego zajął bez walki Robczysko, Tworzanice i Przybiń. W tym czasie oddział poniecki M. Kaźmierczaka wrócił z Pawłowic do Ponieca. Niemcy natychmiast przystąpili do kontrakcji. Jeszcze tego dnia oddziały zajmujące kwatery w Pawłowicach zostały ostrzelane przez niemieckie samoloty. W nocy 8/9 stycznia oddział niemieckiej Straży Obywatelskiej (Bürgerwehr) i szwadron ppor. Ifflanda z l pułku strzelców konnych, z Tworzanic Małych (obecne Tworzanki), Moraczewa i Marianowa (obecne Maruszewo) nieskutecznie atakowały Tworzanice.i szczególnie Przybiń, obsadzone przez kompanię piaskowską. Pod Przybinią cię ko ranny został Stanisław Rybacki z Bodzewa, który zmarł 15 stycznia. 9 stycznia por. B. Śliwiński przeniósł kwaterę sztabu Grupy „Leszno” z Ponieca do pałacu w Pawłowicach i zgodnie z wytycznymi Dowództwa Głównego w Poznaniu opracował plan operacyjny na najbliższe dni (oparcie obrony o miejscowości: Poniec, Pawłowice, Kąkolewo, Osieczna; ze względu na znaczną przewagę przeciwnika nie zakładano chwilowo natarcia na Leszno). Tego dnia wydłużono odcinek pawłowicki poprzez zajęcie Kąkolewa przez oddział borecki Ignacego Talarczyka (ok. 40-50 ludzi). Do kwaterujących w Kąkolewie powstańców z Borku dołączył wkrótce przybyły przez Gostyń jeden z oddziałów z Krobi. Powstała w ten sposób kompania borecko-krobska. Sztab i żołnierzy rozmieszczono w pałacu Mielżyńskich i dwóch budynkach szkolnych. Dworzec kolejowy w Kąkolewie został zajęty prawdopodobnie następnego dnia rano. Do powstania przyłączyło się te 42 mieszkańców Kąkolewa. Wieczorem dotarła tam kompania lubińska Stanisława Jasieckiego i Stefana Kaźmierczaka (128 ludzi). Pod wieczór z Pawłowic wyruszył ok. 15-20 osobowy patrol powstańczy. Po przejściu Przybini i Tworzanic zajęto folwark Tworzanki, gdzie powstańcy ulokowali się w owczarni. Ok. godz. 21 z Tworzanek wysłano na rozpoznanie i zabezpieczenie od strony Rydzyny powstańców Jana Rozwalkę z Pawłowic i Antoniego Dwornika z Mierzejewa. Pod Rydzyną zostali oni niespodziewanie otoczeni przez ok. 40 żołnierzy niemieckich i wzięci do niewoli.

Rankiem 10 stycznia powstańczy posterunek z Kąkolewa zatrzymał uzbrojonego dezertera z garnizonu Leszno – Polaka spod Gostynia, który poinformował o zbli ającym się do Osiecznej oddziale niemieckim. Sierż. Talarczyk wyruszył w kierunku Osiecznej z 35-osobowym plutonem ze swojej kompanii. Po drodze dołączyli ochotnicy z Łoniewa. Pod Osieczną koło cmentarza ewangelickiego doszło do potyczki. Wspólnie z oddziałem osieckim sierż. Franciszka Muszyńskiego odparto atak ok. 60 żołnierzy Grenzschutzu na to miasto. Na placu boju nieprzyjaciel pozostawił 1 poległego i 4 rannych. Do niewoli wzięto ok. 15-16 Niemców, których przez Kąkolewo odesłano do Gostynia. Zdobyto broń i amunicję. Ze strony powstańczej zginął Stanisław Gogulski z Borku. Talarczyk ze swoim oddziałem wszedł do miasta i zajął magistrat. Po całkowitym opanowaniu sytuacji po południu wrócił do Kąkolewa. Powstańcy nie zdążyli jeszcze odpocząć, gdy ok. godz. 14.00 na plac zbiórkowy przed pałacem nadjechał konny goniec z Pawłowic z informacją, że Niemcy atakują tę wieś od strony Nowej Wsi. Niemcy w tym czasie przerwali łączność telefoniczną pomiędzy Pawłowicami a Kąkolewem. Chcąc odciążyć Pawłowice oddziały powstańcze z Kąkolewa skierowały się na Nową Wieś, która po południu została zajęta bez walki przez kompanię Fuscha z batalionu Straży Obywatelskiej „Leszno”, wzmocnioną artylerią. Po osiągnięciu południowego skraju Kąkolewa Talarczyk stwierdził, że z naprzeciwka w szyku bojowym zbliżają się Niemcy. Możliwe, że nieprzyjaciel w ostatniej chwili zmienił zamiar ataku na Pawłowice, bądź te tylko pozorował wcześniej natarcie w tym kierunku.

Między Kąkolewem a Nową Wsią doszło tego wtedy do ostrej walki z udziałem artylerii miotaczy min i broni maszynowej. Kontratak powstańców lubińskich zatrzymał się 300 m przed Nową Wsią. Na szosie ustawiono lekki karabin maszynowy. Wtedy z kolei ruszyli Niemcy wspierani dwoma armatami i ciężkimi karabinami maszynowymi. Z prawej strony szosy bił się pluton Józefa Frydera. Z lewej strony (w kierunku Pawłowic) walczył pluton Stefana Kaźmierczaka. Tam zginęli od wybuchu szrapnela Stanisław Grześkowiak i Stanisław Jędrkowiak. Kilkunastu powstańców było rannych (m.in. Jan Machowiak z Kąkolewa, który później zmarł). Po 4 godzinach walki zabrakło amunicji i Polacy wycofali się z Kąkolewa przez Dąbramyśl do Garzyna. Podczas walk w Kąkolewie ok. godz. 16.00 zginął 51-letni mieszkaniec tej wsi Jan Ławniczak. Po zapadnięciu zmroku Niemcy na kilka godzin zajęli Kąkolewo, jednak ok. 21-szej, nie atakowani wycofali się do Nowej Wsi. Wycofujący się oddział Talarczyka pod Garzynem spotkał oddział Kościańskiej Rezerwy Skautowej i razem z nią poszedł dalej do Pawłowic. Po dozbrojeniu przez Rezerwę Skautową (2 ciężkie karabiny maszynowe) Talarczyk o godz. 22.00 - 22.30 przez Dobramyśl wyruszył ponownie na Kąkolewo. Do północy zajęto północną część wioski (do szosy Leszno-Gostyń), a następnego dnia rano dworzec kolejowy. Przez cały dzień dawała o sobie znać niemiecka artyleria (56 pułk artylerii polowej z Leszna), co szczególnie odczuli powstańcy w Tworzanicach. Równie następnego dnia (11 stycznia) Niemcy nie dawali za wygraną. O świcie Polacy podeszli pod Nową Wieś i napotkali na silny ogień artylerii i broni maszynowej. Przytłoczeni ogniem czołgali się do przodu, jednak zacięcie się osłaniającego ich karabinu maszynowego, (spowodowane odłamkiem szrapnela) sprowokowało Niemców do natychmiastowego uderzenie. Jako, że drugi powstańczy karabin maszynowy nie miał teraz dobrej pozycji i nie mógł dać skutecznej osłony oddział Talarczyka został szybko rozbity i zmuszony do odwrotu.

Powstańcy wycofywali się rowem, brodząc w lodowatej wodzie. Dwie niemieckie armaty położyły wtedy ogień na Kąkolewo, do natarcia przeszła kompania Fuscha, tak że oddziały powstańcze, po kilku godzinach od powrotu do Kąkolewa, musiały znów tą wioskę opuścić przy dużych stratach wynoszących w sumie 9 zabitych i rannych (poległ Leonard Sodolski z Gostynia, śmiertelnie ranny został szerż. Augustyn Maciejewski z Borku, który zmarł następnego dnia). Zupełnie rozproszony został pluton kąkolewski, którego część przyłączyła się do przybyłej z odsieczą z Pawłowic kompanii gostyńskiej, a część do oddziałów odcinka „Osieczna”. W walce miał te wziąć udział nieprzyjacielski samolot, który ostrzelał powstańców z karabinów maszynowych. Talarczyk wycofał się z rannymi do folwarku Dobramyśl, a następnie do Garzyna. Część z jego oddziału dotarła do Osiecznej i wzięła udział w stoczonej tam tego dnia bitwie. Wypierając powstańców z Kąkolewa nieprzyjaciel zabezpieczył sobie prawe skrzydło planowanego ataku na Osiecznę. Po ostrzale artyleryjskim i krótkiej wymianie ognia oddział W. Sobeckiego pod naporem Niemców (Straż Obywatelska kpt. Krüge z Rydzyny) wycofał się w nieładzie z powodu braku amunicji z Tworzanic i Przybini w rejon Pawłowice - Robczysko. Ludność cywilna z Robczyska uciekała z dobytkiem i inwentarzem. W obliczu zagrożenia Pawłowic (niemiecka artyleria ostrzelała pałac), sztab por. Śliwińskiego przeniósł się w godzinach rannych do Drobnina i stracił kontakt z walczącymi oddziałami. Wobec tak dramatycznej sytuacji i braku łączności ze sztabem, dowódca Rezerwy Skautowej Józef Kamiński o godz. 9 zdecydował się na brawurowy atak na Tworzanice, a następnie, po rozdzieleniu się na dwa oddziały, na Przybiń i Tworzanki. Niemcy uciekali w nieładzie pozostawiając 4 ckm-y, granaty i amunicję. W pościgu za nieprzyjacielem, który wsparł równie niedawno pokonany oddział W. Koteckiego, powstańcy dotarli a pod Rydzynę i Dąbcze. W walkach zakończonych ok. godz. 13 cię ko ranny został cekaemista st. szer. Franciszek Masztalerz z Kościana, który zmarł tego dnia wieczorem (lub dnia następnego) w Drobninie w pałacu Ponikiewskich. Lekko ranny był Wojciech Kokociński (odesłany do szpitala w Piaskach). Do niewoli niemieckiej dostał się 16-letni Stefan Toboła z Pawłowic, który wiózł powstańców na akcję „jednokonką”.

Odebrane miejscowości zajęła kompania piaskowska. J. Kamiński (bez wyszkolenia wojskowego), nie obsadził wszystkich zdobytych terenów i wycofał się do Pawłowic. Nie było tam już sztabu, więc udał się do Drobnina. Tam doszło do ostrej wymiany zdań z por. Śliwińskim, któremu skauci zarzucili to, że podczas gdy oni walczyli sztab frontu wycofał się. W wyniku tego większa część skautów odeszła przez Gostyń do Kościana (z 58 ludzi wróciło 44). Jedynie 14 skautów podporządkowało się por. Śliwińskiemu i pod dowództwem Maksymiliana Tomaszewskiego wzmocniło załogę Robczyska. W tym czasie do Garzyna dowieziono amunicję dla oddziału Talarczyka. Patrol wysłany w kierunku Kąkolewa stwierdził, e Niemcy (pokonani pod Osieczną w godzinach 14.00 - 17.00) pod wieczór niespodziewanie się wycofali. W takiej sytuacji 12 godzin później wieś po raz trzeci zajęli powstańcy. Wydarzenia w tym dniu wskazują jak działania z obu stron były bezplanowe i spontaniczne. Por. Śliwiński miał początkowo duże problemy z dowodzeniem niezdyscyplinowanymi oddziałami. Szeregi powstańcze cechowała poza tym znaczna płynność. Niektórzy powstańcy szybko zniechęcali się niepowodzeniami lub te w obawie przez represjami w przypadku zwycięstwa Niemców porzucali oddziały wracając do domów, nierzadko z posiadaną bronią. Na ich miejsce jednak wciąż zgłaszali się nowi ochotnicy. W pierwszych dniach walk używano niekiedy komend wojskowych w języku niemieckim, a część powstańców nosiła cywilne ubrania. W kolejnym dniu żadna ze stron nie odważyła się na akcję zaczepną. Od samego rana niemiecka artyleria ostrzeliwała Pawłowice, szczególnie pałac. Z powodu walk część mieszkańców ewakuowała się do Kociug, Luboni i Mierzejewa, zabierając co cenniejszy dobytek.

13 stycznia dowódcą odcinka „Pawłowice” mianowany został ppor. Henryk Swinarski (delegowany przez DG w Poznaniu). Na front leszczyński przyprowadził dwie kompanie z batalionu śremskiego: 2 śremską chor. Adama Trawińskiego i dolską ppor. Tomasza Paula. Funkcję adiutanta dowódcy odcinka pełnił sierż. Alfons Dzięcioł. Kapelanem był miejscowy proboszcz ks. Kazimierz Śramkiewicz. W Pawłowicach powstał punkt opatrunkowy – powstańców opatrywał dr Józef Kosowski z Krobi z pomocą sanitariuszek Martyny Czapskiej i Władysławy Latosińskiej. Ciężej rannych odsyłano do Drobnina, gdzie leczył ich dr Dezydery Weiss, i dalej do szpitali w Gostyniu, Piaskach i Poniecu. Do Robczyska przybyły posiłki z Kościana (oddział zapasowy Rezerwy Skautowej) przyprowadzone przez Franciszka Domagalskiego. Najmłodszym żołnierzem tego oddziału był 15 – letni Antoni Borowski (ur. 2 I 1904) – zarazem najmłodszy powstaniec Grupy „Leszno”.

14 stycznia powstańców odcinka „Pawłowice” wzmocniła artyleria w postaci 2 armat kal. 77 mm (przestarzałe niemieckie Model 96 nA). Była to 6 półbateria polowa, która tego dnia z Granicznika ostrzelała Nową Wieś. Pierwsze salwy powstańczej artylerii „Grupy Leszno” były – delikatnie mówiąc – chaotyczne i nieskuteczne. Działa były niesprawne a obsługa niewyszkolona. Pierwsza bojowa akcja półbaterii była na tyle kompromitująca, że jej dowódca ogniomistrz Stefan Goldmann zarządził tygodniowe szkolenie i prace organizacyjne. W dniu przybycia do Pawłowic miała ona na stanie 26 koni pociągowych i 6 wierzchowych, a także zaledwie 68 zardzewiałych pocisków do armat aż 9 typów (w tym dawno wycofane z użycia w armii niemieckiej granaty żelazne). Powstańcy zaprzęgiem konnym często przemieszczali armaty w różne miejsca pomiędzy Pawłowicami a Robczyskiem i ostrzeliwali pozycje nieprzyjaciela, chcąc w ten sposób sprawić wrażenie, że armat jest więcej.

15 stycznia Niemcy ostatecznie zdobyli Przybiń, którą nie oddali a do końca walk. Tego dnia z Robczyska miał atakować na Przybiń pluton Wilkońskiego. Zapewne z powodu niepowodzeń w walkach na miejsce sierż. W. Sobeckiego por. Śliwiński mianował Wacława Koteckiego tymczasowym dowódcą kompanii piaskowskiej i jednocześnie awansował do stopnia sierżanta. Dzień później miała miejsce nieudana próba odbicia Przybini przez oddział sierż. Koteckiego - 4 powstańców zostało rannych.

18 stycznia pod Pawłowicami poległ szer. Ignacy Komorniczak z kompanii piaskowskiej. 22 stycznia Niemcy podjęli zmasowany atak na Robczysko, poprzedzony długotrwałym przygotowaniem artyleryjskim (12 dział, w tym bateria haubic oraz 4 ciężkie i kilka lekkich miotaczy min oraz 4 ciężkie i kilkanaście lekkich karabinów maszynowych), z powodzeniem odparty przez załogę dowodzoną przez sierż. W. Koteckiego (kompania piaskowska i część Rezerwy Skautowej - razem ok. 70 powstańców, uzbrojonych w 2 ciężkie i 2 lekkie karabiny maszynowe). Po pierwszych salwach wczesnym rankiem Kotecki przesunął linię obrony o ok. 400 m do przodu. Przez godzinę ogień nieprzyjaciela padał na opuszczone stanowiska. Około godz. 9-10 nieprzyjacielskie samoloty rozpoznawcze stwierdziły, że powstańcy się wycofali i artyleria wydłużyła ostrzał o kilkaset metrów w kierunku Robczyska. Wkrótce potem z Przybini do natarcia ruszył batalion piechoty. Pozwolono nieprzyjacielowi zbliżyć się na odległość ok. 100 m od stanowisk powstańczych karabinów maszynowych i strzelców. Zaledwie kilkunastominutowy ogień z tej odległości spowodował wśród Niemców znaczne straty sięgające ok. 40 zabitych. Prawdopodobnie do tych strat przyczyniła się równie ich własna artyleria, omyłkowo ostrzeliwując prawe skrzydło własnych oddziałów. Po załamaniu się niemieckiego natarcia do ataku ruszyli powstańcy, którzy wzięli kilku jeńców. Po zakończeniu walki Niemcy przez parlamentariuszy poprosili o pozwolenie na zabranie z pola walki swoich zabitych i rannych, czego im nie odmówiono. Na placu boju pozostało mnóstwo broni i części ekwipunku. Jeńcy mieli powrozy powiązane wokół bioder, które miały służyć do wiązania i odprowadzania zdobycznego bydła. Sukces ten osiągnięto prawie bez strat własnych, bowiem lekko ranny został tylko Szczepan Malusik, który pozostał przy oddziale. Natomiast kontuzjowany podczas wybuchu granatu Antoni Kowalski z Łoniewa, odtransportowany został do domu.

W kolejnych dniach nieprzyjaciel nasilił ostrzał artyleryjski Pawłowic. Niemcy celowali w wysoki komin krochmalni. Część pocisków przeszywała dachy budynków mieszkalnych w majątku (tzw. „koszar”), wybuchając jednak na polach za wsią, nie wyrządzały nikomu żadnej szkody. Jeden z pocisków przebił mur i wpadł do mieszkania Skrzypczaków na strychu. Do wybuchu nie doszło, a niewypał został 4 dni później wyniesiony przez powstańca Franciszka Szymanka. Pociski padły te na stajnię, mączkarnię i owczarnię. W niedzielę 26 stycznia odbyło się w pawłowickim kościele uroczyste nabożeństwo połączone z przysięgą oddziałów powstańczych z por. Śliwińskim na czele.

W nocy 26/27 stycznia ok. 20 powstańców pod dowództwem sier . Wawrzyna Wozignoja dokonało śmiałego wypadu na Przybiń. Wozignój wpadł na pomysł dokonania ataku w dzień urodzin cesarza Wilhelma II, przewidując, że czujność nieprzyjaciela będzie wtedy osłabiona. Około godz. 3 w nocy dwa patrole z załogi robczyskiej uzbrojone w lekki karabin maszynowy, po uzyskaniu zgody dowódcy kompanii L.Włodarczaka, weszły niepostrzeżenie do wsi od strony zachodniej, znosząc niemiecki posterunek i przecinając druty telefoniczne. Powstańcom pomógł fakt, że Jan Nowakowski znał niemieckie hasło. Po ubezpieczeniu się od strony Tworzanic, Wozignój podprowadził grupę 14 powstańców pod pałac Martiny'ego, gdzie znajdowała się kwatera niemieckich oficerów i otoczył go. Niemców zastano przy grze w karty i wezwano do poddania się. Gdy to nie nastąpiło przez okna wrzucono granaty. Podczas szybkiej, trwającej ok. 10 minut akcji, w pałacu zginęło kilku Niemców, m.in. ppor. Willi Kinzel z Leszna. Dwóch oficerów (w tym syn właściciela majątku, który był na urlopie) i 9 żołnierzy (w większości rannych) wzięto do niewoli. W pałacu zdobyto 3 ckm-y, a w drodze powrotnej do Pawłowic jeszcze jeden, po rozbrojeniu niemieckiego patrolu. Zdobyto ponadto kilkanaście karabinów ręcznych i kilkaset sztuk amunicji. Polacy powrócili bez żadnych strat. W odwecie za tę akcję niemiecka artyleria cały dzień ostrzeliwała Robczysko, wyrządzając znaczne szkody. Pociski uszkodziły zabudowania folwarku i dom gospodarza Masztalerza. Pawłowice ostrzeliwał tego dnia nieprzyjacielski samolot, który zrzucał również granaty.

Kilka godzin po powrocie powstańców z Przybini, 27 stycznia o godz. 9.00 dwa niemieckie pociągi pancerne podjechały na skraj lasu przed Kąkolewo, gdzie powstańcy rozebrali tory kolejowe. Po ostrzelaniu przez działa i miotacze min z pierwszego pociągu dworca kolejowego i wsi, do natarcia ruszyły trzy kolumny piechoty, a obsługa techniczna rozpoczęła naprawę torów. Pierwsza kolumna uderzyła na dworzec i zdobyła go. Druga i trzecia kolumna uderzyły na wieś. Załoga dworca wycofała się wzdłuż toru na szosę. Prawe skrzydło nieprzyjaciela utknęło w silnym ogniu polskiej placówki zajmującej lewy skraj Kąkolewa.

W międzyczasie nadeszły główne siły powstańcze, które zajęły stanowiska w rowie, przy szosie Leszno-Gostyń i przy drodze przecinającej tor. Zatrzymano lewe skrzydło Niemców i unieruchomiono wroga na dworcu kolejowym. Na pomoc kompanii sierż. Talarczyka przyszła kompania śremska ppor. Adama Trawińskiego. Pluton Michałowicza dołączył do Talarczyka. Drugi pluton zajął pozycje wzdłuż szosy i zaatakował pociągi pancerne. Kiedy Niemcy skierowali ogień na oddział z drugiego plutonu śremskiego (Bronisława Sobańskiego), na dworzec uderzyły i zdobyły go połączone oddziały Talarczyka i Michałowicza. Po zdobyciu dworca kontynuowano natarcie wzdłuż toru na pociągi pancerne. Powstańcy zostali jednak ostrzelani z karabinów maszynowych i miotaczy min, w wyniku czego natarcie utknęło. Na pomoc przybył pluton szturmowy kompanii śremskiej, który drogą przez las dotarł od strony północnej do toru, próbując go wysadzić. Powstańcom nie udało się jednak odpalić miny. Wtedy kpr. Buchwald dostał się przez las na wysokość pierwszego pociągu i dwukrotnie pod osłoną ognia ckm-ów poszedł ze swoim oddziałem do szturmu na pociągi. Ta niezwykle śmiała akcja pozwoliła głównej kolumnie atakującej wzdłu torów, na podejście pod same pociągi pancerne. Ciężko uszkodzone pociągi (z podziurawionych kotłów lokomotyw tryskały fontanny wody i pary) musiały się wycofać do Leszna. Walka zakończyła się o godz. 14.15, kiedy to ranny dowódca pociągów nakazał odwrót. Kompanie: borecko-krobska i śremska poniosły jednak duże straty wynoszące łącznie 14 zabitych i rannych. Polegli wtedy: Walenty Klepacki, Stanisław Konarski i Antoni Kubacki z kompanii borecko-krobskiej oraz Edmund Paszke z kompanii śremskiej. W wyniku odniesionych ran w szpitalu w Piaskach zmarł Julian Nowakowski (kompania borecko-krobska). Ponadto ranni zostali m.in. Stanisław Formanowski z Krobi, Walenty Knapp z Potarzycy (k. Krobi) i Michał Andrzejewski z Posadowa (k. Krobi). Wśród ludności cywilnej Kąkolewa ranna została m.in. Franciszka Ławniczak.

Nie mogąc przeprowadzić żadnej skutecznej akcji zaczepnej Niemcy przez kilka kolejnych dni prowadzili zmasowany ostrzał wiosek zajętych przez powstańców. 28 stycznia w południe gwałtownie ostrzelali folwark na Małym Dworze, następnego dnia pawłowicki dworzec kolejowy, a po południu znów Robczysko (zginął kpr. Ignacy Tomczak z kompanii śremskiej, spaliła się jedna ze stodół). W kolejnym dniu jeden z pocisków trafił w stodołę na polu pomiędzy Pawłowicami a Nową Wsią, gdzie kwaterowali powstańcy z Krobi (poległ Wiktor Minta, stodoła i przechowywane w niej zboże doszczętnie spłonęło). W niedzielę 2 lutego podczas ostrzału artyleryjskiego Pawłowic ranny został wracający z kościoła mieszkaniec Robczyska Tęgi. Tego dnia pod ostrzałem było również Kąkolewo, gdzie odnotowano straty w zabudowaniach. 6 lutego podczas ostrzału probostwa w Pawłowicach ciężko ranna została pracująca tam kobieta. 2 granaty spadły te blisko szkoły w Robczysku - wyleciały szyby, odłamki podziurawiły drzwi, dach i ściany. Artyleria przeciwnika zajmowała pozycje za cmentarzem w Nowej Wsi, a miotacze min znajdowały się za wysokim murem w podwórzu niemieckiego właściciela ziemskiego. Ponadto odcinek pawłowicki leżał w zasięgu dział ustawionych w Rydzynie i Tworzanicach. Nieprzyjacielskie samoloty ostrzeliwały Pawłowice z broni maszynowej - szczególnie okolice pałacu, gdzie mieścił się sztab odcinka.
Artyleria polska równie odpowiedziała ogniem, trafiając w zabudowania Nowej Wsi, Dąbcza i Przybini. Na pomoc powstańcom odcinka Pawłowice” przybyła 2 kompania jarocińska ppor. Jana Karolczaka (wcześniej doświadczona w bojach o Zbąszyń).

Ostatnie silniejsze uderzenie Niemców przed podpisaniem rozejmu miało miejsce 14 lutego i wymierzone było w Kąkolewo. Ponownie atakowały dwa pociągi pancerne i dwa oddziały piechoty (z kierunku Nowej Wsi i Leszna). Usytuowana w Nowej Wsi niemiecka artyleria użyła gazów trujących. Dwa nieprzyjacielskie samoloty strzelały z broni maszynowej. Z dział ustawionych na platformach kolejowych na wioskę spadło ok. 200 pocisków. Powstańcy pod dowództwem ppor. Trawińskiego wytrzymali natarcie i trzykrotnie przechodzili do przeciwuderzenia, które zmusiły Niemców do odwrotu. W 4-godzinnym boju polskich żołnierzy wspierały z Dobrejmyśli dwie haubice kal. 150 mm z baterii ppor. Kazimierza Kowalskiego.

16 lutego podpisano rozejm trewirski. W celu negocjowania warunków rozejmu następnego dnia do Pawłowic przyjechał niemiecki parlamentariusz por. Fuchs. Pomimo podpisania rozejmu i toczących się rokowań walki nie ustawały. 20 lutego w starciu patroli niedaleko leśniczówki Nowy Świat poległ niemiecki podchorąży Eugen Gunther Scholz - podoficer z kompanii Jobke (batalion Ravensteina z 37 pułku fizylierów). 24 lutego po spotkaniach w Przybini ustalono ostatecznie linię demarkacyjną na odcinkach „Pawłowice” i „Poniec”. Polskiej delegacji przewodniczył sierż. W. Kotecki. Wzdłuż całej linii frontu wyznaczono 20-metrowej szerokości pas ziemi neutralnej, oznakowany po ka dej stronie tyczkami z wiechciami słomy. Zgodnie z zawartą umową nie wolno było się zbliżać na odległość mniejszą jak 100 m od pasa neutralnego. Od końca lutego w oparciu o poszczególne odcinki frontu rozpoczęto formowanie regularnych baonów. W tym czasie odcinek „Pawłowice” wizytował szef Sztabu Głównego Wojsk Wielkopolskich ppłk Władysław Anders, który meldował o „wzorowym porządku panującym w załodze pawłowickiej pod względem taktycznym i gospodarczym, o doskonałym wyglądzie i przykładnej subordynacji i karności żołnierzy”.

Po dwutygodniowym względnym spokoju (po podpisaniu rozejmu) z początkiem marca znów wzrosło napięcie na linii frontu. Związane to było z planowaną przez Niemców ofensywą na Wielkopolskę pod kryptonimem „Frühlingssonne” (Wiosenne Słońce). Już 5 marca pod Kąkolewem od pocisku armatniego poległ 20-letni Józef Dąbrowski z kompanii krobskiej. Komunikat Głównego Dowództwa w Poznaniu z 9 marca głosił m.in.: „Na odcinku Pawłowice ożywiona działalność niemieckich patroli. Nocą ogień kulomiotów i karabinów od strony Przybini, W. Trzworzewic, Nowego Świata i Borowej Karczmy (Heidekrug) w lesie kąkolewskim”. 12 marca Niemcy ostrzelali ludność cywilną pod Robczyskiem. Rozkazem dziennym Dowództwa Głównego nr 61 z dnia 6 marca 1919 r. z oddziałów powstańczych Grupy „Leszno” (odcinki „Poniec”, „Pawłowice”, „Osieczna” i „Boguszyn”) utworzono 6 pułk strzelców wielkopolskich z por. B. Śliwińskim na czele. Oddziały odcinka „Pawłowice” stanowiły II baon pułku. W Wielki Piątek 18 kwietnia 1919 r. w nocy przez Kąkolewo, Pawłowice i Robczysko przejechał pierwszy transport wojsk gen. Józefa Hallera, które wracały do kraju z Francji, koleją przez Niemcy. Dwa dni później 20 kwietnia, w pierwsze Święto Wielkanocne, o godz. 23.00 stanął w Kąkolewie sam gen. Józef Haller wraz ze sztabem, witany owacyjnie przez dowództwo Frontu i ludność cywilną. Transporty z wojskiem Hallera przejeżdżały dalej w kierunku Krotoszyna a do połowy czerwca 1919 r. Na stacji w Kąkolewie funkcjonował punkt rejestracyjny transportów materiałowych. Zdesperowani Niemcy, zmuszeni przez koalicjantów do przepuszczenia przez swoje terytorium polskich żołnierzy powracających z Francji, dokonywali prowokacyjnych zamachów. Zaminowane podczas postoju w Lesznie wagony z amunicją wybuchały później już po polskiej stronie frontu. Na linii frontu też nie było wtedy spokojnie. 20 czerwca pod Kąkolewem poległ Józef Andrzejczak z 4 kompani 6 psw. Będący razem z nim na placówce Jan Jankowiak zdołał uciec w zbożu do Pawłowic. 22 czerwca w gostyńskim lazarecie zmarł 38-letni Marcin Nowak z Pawłowic, postrzelony wcześniej przez Niemców z Przybini podczas prac na polu przy sianokosach. 26 czerwca o godz. 21.00 Niemcy napadli na placówkę powstańczą pod folwarkiem Granicznik. Ugodzony kulą w serce zginął sierż. sztab. Stanisław Bartkowiak z Kąkolewa, żołnierz 6 psw. Strzały padały nawet po podpisaniu w dniu 28 czerwca traktatu wersalskiego. 1 lipca w potyczce koło Grzybowa pod Lesznem zginął jeden żołnierz niemiecki a drugi został ranny. 2 lipca ok. godz. 14.30 doszło do starcia patroli w okolicach Nowej Wsi, gdzie poległo trzech niemieckich żołnierzy z 3 kompanii 37 pułku fizylierów: podoficer Erich Schmidt, st. szer. Johann Brandt i st. szer. Richard Wittmer. Również tego dnia ok. godz. 16.00 na powracających z Trzebani do Pawłowic oficerów 6 psw napadli Niemcy. W lesie pomiędzy Trzebanią a szosą Leszno-Gostyń powózka prowadzona przez szer. Walentego Ciesielskiego została gwałtownie ostrzelana. Zginęli podporucznicy Wacław Andrzejewski (d-ca 2 kompanii 6 psw) i Leon Włodarczak (ciężko ranny, następnie dobity przez Niemców). Ranny w rękę ppor. Adam Kocur (d-ca II baonu 6 psw) i woźnica szer. Ciesielski wymknęli się z zasadzki. 16 lipca w pobli u Pawłowic zostało schwytanych dwóch żołnierzy niemieckich z Przybini (Alfred Obermüller i Kalisky). Po przewiezieniu do pałacu i sądzie polowym zostali oni rozstrzelani w pawłowickim parku i tam pochowani (do dzisiaj zachował się kamienny głaz na grobie. Według przekazów mieszkańców Pawłowic miał to być odwet za zabicie Marcina Nowaka. Możliwe również, że była to konsekwencja dywersyjnych zamachów na pociągi hallerowskie. 29 lipca 6 pułk strzelców wielkopolskich został wycofany z linii frontu pod Lesznem i skierowany w rejon Kościan-Śmigiel jako rezerwa Dowództwa Głównego. Wraz z nim odeszła większość miejscowych powstańców. Ich miejsce na pierwszej linii zajął l pułk strzelców wielkopolskich z Poznania.

W Pawłowicach stacjonowała 3 kompania I baonu, później również część 7 kompanii II baonu (reszta w Krzemieniewie), a w Kąkolewie 4 kompania. Ponadto w Dobrejmyśli rozlokowano baterię ciężkich armat z 3 dywizjonu 2 pułku artylerii polowej. Jeszcze 6 sierpnia 18 lekkich min spadło na Kąkolewo. 4 dni później wieś ostrzelano z karabinów maszynowych. Były to praktycznie ostatnie starcia na froncie pod Lesznem, gdy w dniach 6-8 sierpnia dokonano masowej ewakuacji wojsk niemieckich z Leszna. Ogółem w czasie walk w okresie od stycznia do sierpnia 1919 r. na odcinku „Pawłowice” poległo lub zmarło z ran co najmniej 26 powstańców. Kilkudziesięciu żołnierzy powstania zostało rannych. Były też straty wśród ludności cywilnej. W przyfrontowych wioskach uszkodzonych zostało wiele budynków mieszkalnych i gospodarczych.. 17 stycznia 1920 r. rano wyjechali z Leszna ostatni żołnierze niemieccy. W godzinach popołudniowych wkroczyły do miasta kompanie 12 pułku strzelców wielkopolskich i szwadron 2 pułku ułanów wielkopolskich. Następnego dnia na leszczyńskim rynku miało miejsce oficjalne przejęcie miasta z udziałem gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego. Tak zakończyły się walki o włączenie do Polski Ziemi Leszczyńskiej, w których wiele zasług wnieśli powstańcy z Pawłowic i wszyscy walczący na odcinku „Pawłowice”. Wymienić w tym miejscu należy mieszkańców wsi Pawłowice, którzy stanęli do walki o wolną Polskę:

1. ADAMCZAK Ignacy I (1878-1967)
2. ADAMCZAK Ignacy II (1898-1932)
3. ADAMCZAK Jan (1876-1958)
4. ADAMCZAK Józef I (1876-1956)
5. ADAMCZAK Tomasz (1873 - ?)
6. BIEGAŁA Antoni (1899–1979)
7. BIEGAŁA Stanisław (1901 - ?)
8. BOROWIAK Ludwik Józef (1893-1946)
9. BOROWIAK Stanisław (1872–1928)
10. CHUDZIŃSKI Jan (1896-1940)
11. CZAPSKI Artur (1872-1954)
12. CHUDZIŃSKI Kasper (1871 - ?)
13. CICHOŃSKI Ksawery (1878-1964)
14. DAWID Jan (1894–1940)
15. DAWID Wojciech (1898 – ?)
16. DAWIDZIAK Jan (1876 - 1951)
17. FORTUNIAK Tomasz (?)
18. GALON Jan I (1873–1964)
19. GALON Jan II (1877–1936)
20. GALON Stanisław (1895 - ?)
21. GÓRECKI Marceli (1894 - ?)
22. HAŁASIŃSKI Ludwik (1894-1920)
23. HANDKE Ignacy (1900–1974)
24. JANKOWIAK Tomasz (1877-1960)
25. JANKOWIAK Wincenty (1895-1952)
26. KAISER Franciszek (1902–1969)
27. KAISER Jan I (1875–1942)
28. KAISER Jan II (1894–1986)
29. KAISER Jan III (1901-1982)
30. KAISER Józef (1872–1953)
31. KAISER Józef II (1898–1975)
32. KALISKI Franciszek (1875-1937)
33. KALISKI Wojciech (1884-1939)
34. KATARZYŃSKI Jan (1887-1951)
35. KATARZYŃSKI Stanisław (1889-1951)
36. KUBIAK Ludwik (1893-1957)
37. KUBIAK Stanisław (1888-1947)
38. ŁASZCZYŃSKI Walenty (1896-1975)
39. ŁASZCZYŃSKI Wojciech (1897-1961)
40. MACHOWIAK Józef (1894-1920)
41. MAJCHRZAK Ludwik (1900–1960)
42. MAJCHRZAK Maciej (1892–1975)
43. MAJCHRZAK Wincenty (1878-1949)
44. MASZTALERZ Ignacy (1874-1945)
45. MATYLA Ignacy (1890–1971)
46. MERTA Stanisław (1901 - ?)
47. MIELCAREK Jan (1898 - ?)
48. MURKOWSKI Franciszek (1896–1967)
49. MUSIELAK Franciszek (1901–1964)
50. MUSIELAK Jan (1873- 1939)
51. MUSZYŃSKI Ignacy (1895-1955)
52. MUSZYŃSKI Stanisław (1898-1948)
53. NAWROCIK Franciszek (1901-1920)
54. NAWROCIK Jan (1895–1920)
55. NOWAK Andrzej (1878-1965)
56. NOWAK Jan (1894-1940)
57. NOWAK Marcin (1881-1919)
58. NOWAKOWSKI Jan (1898 - ?)
59. OLEJNICZAK Jan (?)
60. OSIĘGŁOWSKI Stanisław (1899–1970)
61. PASZYŃSKI Alojzy (1900–1968)
62. PŁÓCIENICZAK Ignacy (1895-1920)
63. POMYKAŁA Jan (1887–1969)
64. POPRAWSKI Franciszek (1893-1970)
65. POPRAWSKI Jan (1898 - ?)
66. PRZEWOŹNY Jan (1898–1933)
67. PRZEWOŹNY Józef (1871–1939)
68. PRZEWOŹNY Piotr (1901-1920)
69. PRZYBYŁ Jan (1888–1979)
70. RABURSKI Jan (1885-1946)
71. ROZWALKA Jan I (1889-1959)
72 ROZWALKA Jan II (1898 - ?)
73. RYBIŃSKI Jan (1880-1967)
74. SKRZYPCZAK Andrzej (1898 - ?1936)
75. SKRZYPCZAK Franciszek (1900–1955)
76. STELMASZYK Franciszek (1896–1938)
77. STELMASZYK Stanisław (1879-1949)
78. STELMASZYK Sylwester (1900–1976)
79. ŚMIGIELSKI Jan (1900–1964)
80. Ks. ŚRAMKIEWICZ Kazimierz (1875-1954)
81. TĘGI Ignacy (1899 - ?)
82. TĘGI Kasper (1876-1942)
83. TOBOŁA Stefan (1902-1959)
84. TOMIKOWSKI Stanisław (1869-1956)
85. TÓRZ Jan (1874-1951)
86. WALKOWIAK Franciszek (1898–1966)
87. WALKOWIAK Józef (1879-1961)
88. WAWRZYNIAK Franciszek (1891–1980)
89. WAWRZYNIAK Ignacy (1900- 1983)
90. WAWRZYNIAK Tomasz (1895–1947)
91. WILCZKOWIAK Ludwik (1877-1953)
92. WOŹNIAK Jan (1901 – ok. 1979)
sanitariuszki:
CZAPSKA Martyna zd. Latosińska (1893-1967)
LATOSIŃSKA Władysława
s. JOACHIM Stanisława

_______________________
Źródło:

http://komisja-historyczna.webpark.pl/J-Wawrzyniak-Artykul.pdf [dostęp w 2007 r.]

http://www.powstanie-wlkp.org/ -> Opracowania i źródła wiedzy -> Artykuły [dostęp w 2013 r.]

- - - - - - - - - - -


Fot. J. Kownacki


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,752,473 Unikalnych wizyt