Rok Pański 1871
Smutnie się zaczął. Ojciec św. prawie więźniem w Watykanie. Wiktor Emanuel jak złodziej wpadł w wilią Nowego Roku do Rzymu, zabawił tam 12 godzin, nie wstąpił do żadnego Kościoła i uciekł gnany sumieniem dręczącem go, posławszy Ojcu św. list z kilku słowami uniewinniającemi się, że dla krótkiego pobytu w Rzymie nie może go odwiedzić, pisząc się naturalnie najposłuszniejszym synem, jak car moskiewski całuje w rękę patryarchę swego, a jutro wysyła go na Sybir lub do jakiego monastyru za najmniejsze sprzeciwienie się jego woli wszechwładnej. Francya cała zniszczona, zalana wojskami germańskimi. Aby z chłosty wstała wybielona, aby jej ta kara boża za zło które szerzyła świecie popierając najgorsze kierunki w sferze umysłowej i moralnej, posłużyła ku nawróceniu się szczeremu na starodawne tory katolickie, na których taką świetną rolę odgrywała jako córa Kościoła najstarsza arcychrześcijańska. Paryż, ten Babylon nowoczesny zaczęto bombardować.
Nasz X. arcybiskup Ledóchowski z adresem trzech kapituł, tj. swoich dwóch gnieźnieńskiej i poznańskiej i trzeciej chełmińskiej, pojechał do Wersalu do Króla Pruskiego teraz już przemienionego w cesarza niemieckiego. Czy to nie dziwowisko?! Korona cesarstwa rzymsko-chrześcijańskiego nakazywała kiedyś obowiązek bronienia Kościoła i jego praw, która kiedyś była symbolicznym wyrazem najwyższej władzy świeckiej na świecie obok najwyższej władzy duchownej złożonej w Papieżu, taż korona na głowie naczelnika protestantyzmu, potomka mnicha apostaty. Ma Pan swe zamiary, których głębi ludzkiemu rozumowi trudno dociec. Sit nomen Domini benedictum! Wiele też hałasowano u nas na ten adres naszego arcybiskupa, a szczególnie Dziennik Poznański, zarzucając że to niewłaściwe udawać się Prymasowi Polskiemu do naczelnika Protestantyzmu, wroga Francyi, że Prusy tylko na zniszczeniu Kościoła rosną. Tygodnik Katolicki na to odpowiedział w dwóch artykułach.
#
W połowie stycznia sprawioną została kropielnica do świeconej wody w kruchcie stojąca, dawniejszy bowiem kociołek miedziany zniszczył się zupełnie.
#
Kolenda
I w tym roku odprawioną została przez miejscowego plebana X. Wolińskiego Kolenda, czyli wizyta pastoralna całej parafii bo za taką ją koniecznie uważać trzeba i jako taką trzeba ją odprawiać. Kto chce być prawdziwym pasterzem, kto chce znać owce swe i aby owce pasterza swego blisko poznać mogły tez zrozumie całą doniosłość Kolendy. Praca porządna pasterska bez niej odbyć się nie może. Na tej Kolendzie zawiązuje się bliższy, serdeczniejszy stosunek między pasterzem a parafianami, poznają oni jego ojcowskie serce. Pasterz na Kolendzie wchodzi w bliższe stosunki swych owieczek, ma sposobność upomnieć, zachęcić, doradzić, pocieszyć, pogodzić sąsiadów, małżonków, sługi i dzieci do posłuszeństwa zachęcić. Stąd też Synod prowincyi Gnieźnieńskiej obyty w roku 1620 pod arcybiskupem Wężykiem Kolendę podciągnął pod prawne przepisy, zobowiązał do niej plebanów i podał wskazówki i przepisy zbawienne do jej odbywania.
W parafii Oporowskiej odprawił Kolendę po raz pierwszy X. Pawłowski wikaryusz za rządów X. Józefa Franke, zdaje się w roku 1866 i to raz. Następnie stale wznowił ten zwyczaj X. Woliński i w tym roku odprawił po raz czwarty. Zaczął Kolendę od Bielaw i Krzymieniewa i Drobnina, bo to najdalsze osady od Kościoła parafialnego, więc najtroskliwszej potrzebują opieki pasterza. Szczególniej w Krzymyniewie, gdzie katolicy mieszkają wśród protestanckiej licznej ludności, witali pasterza z radością i nie trzeba wtenczas żałować czasu, aby rozgrzać w nich uczucie katolickie, wzbudzić w nich gorliwość chodzenia do Kościoła i do Sakramentów świętych i przywiązania do Kościoła katolickiego. Znajduje się tu kilka katolicko-niemieckich familii. Otóż tym trzeba książki niemieckie pobożne, budujące wykład wiary zostawiać, aby nie rozumiejąc po polsku nie byli pozbawieni zupełnie słowa bożego i przynajmniej czytając go zaczerpnęli. Tym katolikom w Krzymieniewie, szczególniej trzeba przywiązanie pasterskie okazać, prawie czułość ojcowską. Nie zapominać trzeba i o tych co służą u protestantów albo majstrów protestanckich są w nauce i tych trzeba odwiedzić albo też przynajmniej trzeba kazać ich do siebie zawołać.
Sposób odprawiania Kolendy przez obecnego plebana jest następujący:
W niedzielę poprzednią zapowiada się Kolendą w tej a tej osadzie. Każdy ojciec familii i cała rodzina winna się wtedy w domu znajdować. Jeżeli ojca, tj. gospodarza nie ma, wtenczas do domu nie wstępuje pasterz, bo pasterz ma prawo przynajmniej raz do roku z całą rodziną się widzieć, a ojciec jest głową rodziny. Co Kapłan ma robić z samą kobietą i dzieciakami? Wyjście z domu ojca familii wtenczas, kiedy pasterz ma wnijść do jego domu trzeba uważać za lekceważenie tych odwiedzin i za pogardę, więc opuścić trzeba jego dom. Wyjątek stanowią ludzie pańscy z pracy rąk żyjący, ale i o tych trzeba się z dominiami umówić, aby ich prędzej do domu popuszczano dlatego pasterz winien Kolendę do ludzi dominialnych wstrzymać do 4 godziny po południu. Prawda, że nocy zarwie, że mu przyjdzie do 8 wieczorem brodzić po śniegu i po omacku szukać ubogich izdebek, ale za to ma tę pociechę, że cała rodzina czeka na swego kochanego pasterza, z radością go wita w swe ubogie progi. Więc nie trzeba i tego trudu i mozołu żałować, bo to Pan Jezus sowicie wynagrodzi.
Gospodarz domu winien czekać przed swoim domem lub izbą na pasterza, aby go wprowadzić do siebie. Przed domem winno być czysto umiecione i uprzątnięte, stół przykryty obrusem białym, na którym talerz ze święconą wodą bez Krzyża i świece. Obok stołu winno stać krzesło lub stołek dla Kapłana. Kiedy Kapłan przychodzi robota winna ustać, a wszyscy stojąc winni przyjąć Kapłana. Dzieci i cała rodzina wraz z czeladzią wszystko winno być przyzwoicie poubierane. Kapłan tylko obchodzi z organistą lub z jednym sługą kościelnym, który otwiera drzwi i na nich pisze kredą początkowe litery Trzech Króli wraz z liczbą Roku Nowego i trzema Krzyżami.
W innych okolicach odprawiają Kolendę Kapłani przybierając dwóch chłopaków, którzy w komże poubierani dzwonkami dają znać o przyjściu Kapłana i wchodząc do mieszkania śpiewają jedną lub dwie strofy pieśni kolendowej, a nadto zbierają dary dla Kapłana ofiarowane w wiktuałach i innych przedmiotach gospodarskich. Nie pochwalam tego zwyczaju i sądzę, że bez chłopaków Kolenda ma daleko poważniejszy charakter ze samym tylko organistą. Chłopacy ci najpierw zabierają śpiewaniem czas tak drogi dla pasterza na Kolendzie, gdzie jest tyle do mówienia, potem śpiew ich, najczęściej jest to krzyk przeraźliwy, wrzaskliwy z ochrypłym nieraz gardłem. Dzieci i cała rodzina zamiast zwrócić całą swą uwagę na pasterza, zwracają ją na krzyczących chłopaków i tracą przytomność od tego krzyku z jakim się Kolenda zaczyna. Chłopacy ci często się nieskromnie zachowują i chciwością i łakomstwem swem ludzi odstręczają, a nadto czas marnują, który mogą użyć na korzystną pracę. Wreszcie pod drzwiami podsłuchują co Kapłan mówi, w czym napomina ludzi, a potem plotki roznoszą. Im mniej świadków na Kolendzie tym lepiej. O to głównie chodzi, aby parafianie znaleźli się sam na sam wobec swego pasterza i z ufnością rozmówili się z nim o potrzebach swoich i dzieci i całej rodziny.
Kapłan wchodząc do mieszkania pozdrawia słowy Kościoła: „Pokój temu domowi”. Na to wszyscy odpowiadają: „I wszystkim w nim mieszkającym”. Cała rodzina wita swego pasterza całując go w rękę. Kapłan siada na krześle w birecie i komży i z portyfikałem w ręku i przemawia do obecnych. Przypomina obowiązek odnowienia życia wraz z Rokiem Nowym i całe przemówienie kieruje do rodziny do której przemawia, kładąc nacisk na tę cnotę, jakiej tej rodzinie najbardziej potrzeba. Chronić się powinien, aby utartego jednego i tego samego stereotypowego przemówienia do wszystkich i rok rocznie nie używał i aby nie poprzestał tylko na życzeniu Nowego Roku, lecz aby ono mieściło w sobie treściwą naukę. Po przemówieniu wszyscy przychodzą do pocałowania portyfikału według starszeństwa i godności w rodzinie, począwszy od ojca familii. Tego porządku trzeba pilnować. Przystępują wszyscy do pocałowania Krzyża przyklękując na jedno kolano.
Następnie stawia Kapłan Krzyż na stół, wstaje z krzesła i zaczyna dzieci pytać o katechizm. Od dzieci trzechletnich i czteroletnich już trzeba żądać całego pacierza, a od pięcioletnich trzeba już żądać sześciu prawd wiary i aktów misyjnych wierszem przez X. Czyżoworskiego z Towarzystwa Jezusowego Kapłana ułożonych a obecnie do Katechizmu dyecezyalnego przyjętych. Trzeba żądać, aby te akty były co wieczór w rodzinie powtarzane. Od dzieci 6 i 7 letnich trzeba żądać jeszcze 5 przykazań kościelnych, a od 8 i 9 letnich 7 uczynków miłosiernych co do duszy i ciała tak stopniowo. Następnie rodziców wypytuje się Kapłan czy dzieci słuchają i upomina je do posłuszeństwa i zgody, czy do Kościoła chodzą i do spowiedzi. Też same pytania zadaje czeladzi. Rozdaje dzieciom i czeladzi pamiątki kolendowe składające się z obrazka, medalika, a dla starszych dobrze jest kazać odbić w drukarni jaką stosowną modlitewkę lub akty, co niewiele kosztuje.
Następnie organista, czeladź i dzieci wychodzą z izby, a pasterz sam zostaje z małżonkami, rodzicami, gospodarzami domu i z nimi odprawia konferencyą i zadaje im następujące pytania:
1) Czy żyjecie ze sobą w zgodzie i miłości, ty mężu nie masz co do poskarżenia na żonę, a ty żono nie masz co do powiedzenia na męża?
2) Czy ty mężu nie upijasz się? A jeżeli należy do bractwa wstrzemięźliwości, spytać czy wstrzemięźliwość zachowuje.
3) Czy żono ustępujesz mężowi, czy się z nim nie kłócisz, umawiasz przy dzieciach może, może chcesz mieć zawsze ostatnie słowo, czy nie lubisz plotkami się bawić, dzieci chowasz dobrze dla Pana Boga, czy z nimi mówisz pacierz?
4) Czy ze sąsiadami w zgodzie żyjecie, nie drażnicie ich, nie wpuszczacie im inwentarza w szkodę?
5) Czy dzieci wasze nie śpią chłopcy z dziewczętami?
6) Czy dzieci śpiąc trzymają ręce na piersiach, albo przy gębie lub na wierzchu?
7) Czy w niedzielę i święta nie jeździcie na targi ze zbożem i czy w mieście mszy św. nie opuszczacie w szynkowni czas mszy św. przesiadując?
8) Czy do szkoły dzieci posyłacie? A gdzie ochronka jest spytać się czy do ochronki posyłają.
Stosownie do odpowiedzi trzeba upomnieć, zachęcić, odradzić, pouczyć. Żonę do cierpliwości i pilności w wychowaniu pobożnem dziatek, męża do trzeźwości i wyrozumiałości, rodziców trzeba zmusić nawet groźbą odpowiedzialności przed Panem Bogiem i wystawieniem na niebezpieczeństwo popełnienia grzechów, aby dzieci spały każde osobno, albo w razie konieczności ubóstwa lub ciasnoty miejsca aby chłopcy z chłopcami, dziewczęta z dziewczętami spały. Trzeba rodzicom zwrócić uwagę, aby doglądali gdy dzieci idą spać, a nawet aby w nocy czasem zajrzeli do dzieci, czy trzymają ręce na piersiach, na wierzchu lub przy gębie, aby ich na dół nie spuszczały.
9) Dobrze jest aby jeszcze każdych rodziców spytać ile razy byli w przeciągu roku u spowiedzi św. i niechaj żąda, aby starsi, żonaci przynajmniej 4 razy do roku się spowiadali.
Mężczyzn szczególniej niechaj się stara łagodnością do częstej spowiedzi pobudzić, bo mężczyzn zawsze trudniej do spowiedzi pobudzić niż niewiasty, ale za to pobudzenie mężczyzny do praktyk częstych pobożnych więcej się opłaci niż u niewiasty, bo za mężczyzną zawsze pójdzie niewiasta, ale nie zawsze dzieje się przeciwnie. Wielu Kapłanów zadowala się tym, jeżeli widzą wiele niewiast około konfesyonału cisnących się do trybunału pokuty. Jednostronne to działanie. Trzeba się starać, aby jak najwięcej mężczyzn widzieć garnących się do spowiedzi. I dlatego przy słuchaniu spowiedzi o ile możność, trzeba dać pierszeństwo mężczyznom, aby oni na próbę długiego czekania nie byli wystawieni i to ich do częstej spowiedzi nie zniechęciło. Niewiasta zawsze przyjdzie do spowiedzi, choćby i tą razą do niej się nie dostała. Mężczyzna raz nie dostawszy się do spowiedzi może się zniechęcić i na długie lata nieraz ją zaniechać. Z mężczyznami przy spowiedzi trzeba być łagodniejszym, a z niewiastami stanowczym.
Pominąwszy już to, co św. Augustyn mówi o niewiastach, że są devota sexus i pobożna płeć, to i wrodzona gadatliwość, chęć zwierzenia się, chęć podzielenia się ze spowiednikiem, z tem czem może ojcu, mężowi nie chce się zwierzyć, pcha je do częstszej spowiedzi. Więc o to obawiać się nie trzeba, aby dając przy spowiedzi pierszeństwo mężczyznom, niewiasty nie zraziły się do spowiednika. Z niewiast niejedna zresztą znajdzie czas i w dzień powszedni, natomiast mężczyznom trudno wybrać się do spowiedzi w dzień powszedni. Szczególniej zaś trzeba się starać młodzieńców pociągać do spowiedzi, gdzie młodzieńcy są pobożni, gdzie garną się do Sakramentów św., tama parafia dobra.
Po konferencyi z rodzicami, małżonkami wchodzą do izby dzieci i wtenczas Kapłan poświęca jeszcze obrazy, jeżeli nie są jeszcze poświęcone, mieszkanie jeżeli nowe jest, stajnie, obory jeżeli tego żąda gospodarz i pochwaliwszy Pana Boga odchodzi, odprowadzany znów przez gospodarza domu do wrót.
Jeszcze kilka uwag co do Kolendy.
Na Kolendzie czy brać ofiary czy nie, o to spór wiedzie się między Kapłanami. Jedni i to większa część obstaje przy dawnym zwyczaju brania ofiar.
Za braniem ofiar przemawia ten wzgląd, że ludzie są do tego przyzwyczajeni, że się obrażają, jeżeli tych darów się nie przyjmuje, że dary te można obracać na dobro Kościoła, na wsparcie ubogich parafian i na zapobieżenie tym potrzebom jakich wiele ma w parafii pasterz każdy. Wreszcie jeżeli beneficjum jest szczupłe i chude i jeszcze z niego musi organistę utrzymywać i odpusty wyprawiać, natenczas dochody z Kolendy przychodzą mu w tem z pomocą. Wszakże biorąc ofiary o ile możność brać je tylko w pieniądzach, jeżeli zaś w zbożu i innych przedmiotach niechaj je złożą na jedno miejsce. Obrzydliwem jest, jeżeli chłopcy z miechami chodzą po wsi, wysypują w nie z mis zboże i to wobec Kapłana i dzieci patrzących jak i zabierają ten kęs chleba, którego i tak nie mają pod dostatkiem.
Co do mnie uważałem za stosowne nie brać żadnych ofiar od moich parafian i w tym roku po czwarty raz odprawiając Kolendę nie mam powodu do żałowania tego, żem tak uczynił. Na Kolendę od samego początku zapatrywałem się i zapatruję jako na wizytę pasterską. Tę jako główny cel Kolendy uważam i sądzę, że co celowi temu przeszkadza usunąć należy. Odprawić zaś Kolendę, aby zebrać ofiary w jakimkolwiek celu, odciąga Kolendę od właściwego celu. Już lud ma więcej zwróconą uwagę na dar, który ma ofiarować, niż na pasterza który przychodzi w urzędzie pasterskim odwiedzić swych parafian. Już nauki, rady, wskazówki nie tak bardzo skutkują, już mimowolnie nasuwa się ludowi myśl, że musi za to zapłacić. Czemu lud nie ma widzieć pasterza swego bez interesu przychodzącego, czemu spotkanie z pasterzem ma zawsze być połączone z dodatkiem, zapłatą, ofiarą. Czemu ten pasterz z miłością do niego idący nie ma stanąć przed ludem w całej powadze pasterskiej, uwolniony od wszystkiego co by tę powagę, tę miłość jego przyćmić choć czemkolwiek mogło. Jeżeli kiedy, to w naszych czasach bezinteresowność ze strony Kapłana jest koniecznie potrzebną, jeżeli działanie jego ma być skuteczne, jeżeli nie ma być w części sparaliżowane. Boć wiek nasz jest bardzo interesowny, zmateryalizowany, wszystko interesem mierzy, nawet najświętsze uczucia radby poddać pod miarę i na wagę interesu. Czemu Kapłan nie ma właśnie w tę słabą stronę wieku uderzyć, aby tym więcej dusz Chrystusowi pozyskać, aby Królestwo Boże w sercach rozszerzać. Święty Filip powiedział: „Dajcie mi 10 ludzi bezinteresownych a cały świat zawrócę”. Dlaczego apostołowie nawracali pogan? Bo poganie widzieli w nich bezinteresowność. Apostołowie tylko Chrystusa mieli przy swych trudach i pracach przed oczami, a żadna korzyść ziemska niemi nie powodowała. I dziś i zawsze w Kościele Kapłani nawracać będą, pozyskiwać dusze Chrystusowi będą, jeżeli się pokażą w takiej bezinteresowności, nie szukając siebie tylko Chrystusa, a przed taką bezinteresownością skłonią głowę poganie, niewierni, heretycy. Czemu Turek z uszanowaniem spogląda na Siostry Miłosierdzia snujące się po ulicach Konstantynopola? Bo widzi ich poświęcenie, ich bezinteresowność. Bezinteresowność to goniec co otwiera naprzód serca ludzi ku przyjęciu słowa Bożego. Szczególniej na Kolendzie odprawianej po miastach, i to po naszych gdzie jest przeważna liczba protestantów, którzy muszą swoim pastorom płacić suto za każdą posługę duchowną, trzeba się okazać Kapłanem bezinteresownym.
Nie radziłbym zatem przyjmować żadnych ofiar choćby na dobre cele. Gdym po raz pierwszy odprawiał Kolendę w Krzymieniewie protestanci widząc mnie chodzącego od domu do domu i to już późno wieczorem do godziny 7, pytali się katolików: „Co za to dajecie waszemu księdzu?”. A gdy usłyszeli, że nic, nie mogli się wydziwić, że za nic i to po nocy obchodzi ksiądz katolicki swych parafian. A potem jaka to przykra dla Kapłana jest rzecz szukać tego złotego, gdzie on leży, następnie sięgać po niego, a jeżeli go nie weźmie to ludzie biegną za nim wręczając mu pieniądze. A potem ten kłopot ludzi, czy to nie za mało dają księdzu, czy się nie będzie gniewał, że za mało dają, a następnie nieraz przepraszanie że za mało albo wcale nie dali. To wszystko odbiera urok Kolendzie i nie napełnia Kapłana i ludu temi pożytkami wewnętrznymi, jakie winny płynąć z każdej wizyty pasterskiej. Da Kapłan obrazek, jużci u niejednego w głowie wylęże się myśl, szczególnie po miastach: „To za moje pieniądze”. Zdarzyły się nieraz przypadki, że skąpcy i ludzie bez wiary zamykali drzwi przed Kapłanem właśnie dla tego grosza co mieli dać, albo go z gniewem, niechęcią dawali, szemrząc głośno przed innemi, czego by nie uczynili gdyby Kapłan tylko z błogosławieństwem, nauką, radą zachętą do nich przyszedł.
Dlatego też, że nic nie biorę na Kolendach czuję ile pociech mi się trafia na niech, z jaką serdecznością przyjmują. Zimne serca z rokiem każdym w przywiązaniu do mnie topnieją, jaka radość wszystkich ogarnia gdy się czas Kolendy zbliża i gdy ją ogłoszę z ambony, jak się na nią wszystko sposobi.
Drugą uwagę jeszcze tu uważam za stosowne robić co do obrazków, jakie się na Kolendach widzi na ścianach pozawieszane. Trzeba ludziom zwrócić uwagę, aby nie kupowali ich wiele, ale dobre, ku pobożności pobudzające. Dlatego zalecić im trzeba skąd mają brać obrazy i jakie szczególniej mają kupować. Zaleciłem, aby kupowali szczególniej wizerunek Pana Jezusa Ukrzyżowanego, Matę Boską a szczególniej Częstochowską, której obraz coraz mniej widać u ludu naszego, św. Stanisława Kostki, św. Józefa. Odradzać im trzeba kupowanie Adama i Ewy nago przedstawionych i świętych malowanych jakby na bal mieli iść.
Po odbytej Kolendzie trzeba na ambonie po kazaniu pomówić trochę o Kolendzie, zganić co było do zganienia, pochwalić co się widziało godnego pochwały, jeszcze raz zalecić co się uważa za najpotrzebniejsze.
Tak odbyta Kolenda sądzę, że winna przynieść obfite owoce.
#
Rok ten jest rokiem wielkich mrozów i śniegów. Dawno takiej sanny nie pamiętają. Wskutek stopnienia śniegów nagromadziło się wiele wody. Jadąc przez Wielką Łękę na odpust czterdziestogodzinnego nabożeństwa do XX. Filipinów w Gostyniu znalazłem ją już zalaną wodą, tak że ledwo mi ją przebyć się udało. Napowrót jednak musiałem dla wezbrania wody jechać na Krzymieniewo, lecz i tam około gościńca znalazłem pełno wody, a ponieważ to był wieczór, już nie było można dojrzeć, gdzie most a gdzie rów, przeto musiałem o pomoc i o światło wołać, poczem dopiero wybrnąłem z wody. Sam Oporów także, tj. cała okolica przez wieś była zalana wodą. Wkrótce jednak wszędzie wody ustąpiły.
#
Rok ten także pamiętny walką wyborczą między partyą liberalną, która dotąd rządziła samowładnie wyborami i sprawą narodową i sobie miano narodowej przyznawała, a duchowieństwem. Duchownych 500 oświadczyło w Tygodniku katolickim, że nie odda głosów swoich temu, kto się nie oświadczył bezwzględnie za obszerną władzą Stolicy Apostolskiej, za szkołami wyznaniowymi, za wolnością stowarzyszeń zakonnych i przeciw małżeństwom cywilnym. Wielka wrzawa się stąd zrobiła. Dziennik Poznański wystąpił do boju otwartego przeciw agitacyi ultramontanów tak nazwał duchowieństwo i mnóstwo artykułów, korespondencyi, felietonów umieścił napełnionych jadem, nienawiścią podłą przeciw duchowieństwu. Tygodnik odpowiadał stanowczo ale spokojnie, wydawał nadzwyczajne dodatki i rozwinął także czynność wielką, aby utrzymać program duchowieństwa. Pleban miejscowy stanął także w obronie Tygodnika Katolickiego i programu duchowieństwa i umieścił w Tygodniku artykuł pod tytułem „Głos Kapłana z dekanatu Krobskiego w sprawie wyborów”, powstając w niem przede wszystkiem przeciw liberalizmowi nowoczesnemu, który chce kłam zadać całej katolickiej przeszłości narodu naszego i zetrzeć z każdego objawu żywota społecznego cechę katolicką.
Zgodzono się na wszystkich kandydatów proponowanych przez Komitet centralny z wyjątkiem trzech, którzy odmówili oświadczenia się co do 4 punktów. W miejsce więc tych postawiło duchowieństwo X. Gołowierskiego proboszcza z Chodzieży, X. Dziekana Sibilskiego z Ostroroga i X. proboszcza Władysława Wolińskiego z Oporowa na powiaty gnieźnieński i wągrowiecki. Rezultatu wszyscy ciekawi. Z duchownych 3 cofnęło swój podpis z oświadczenia duchowieństwa, tj. X. Bażyński proboszcz od św. Wojciecha w poznaniu, X. Biliński wikary i X. Jarochowski proboszcz z Pempowa motywując owe cofnięcie względami na solidarność narodową i poddając się bezwzględnie pod uchwały Komitetu centralnego. Kapłani ci nie mają jasnego pojęcia o stanowisku i misji duchowieństwa w narodzie i chcą zgody bądź co bądź.
#
Pod dniem 12 lutego wezwał pleban miejscowy swych parafian do podpisywania adresu do Ojca św. uciśnionego, pozbawionego wolności. Przeczytał ten adres na ambonie wspomniawszy o ruchu katolickim obudzonym na całym świecie na rzecz Głowy Kościoła i zapowiedział składkę jaka ma być razem z adresem przesłana Ojcu św. zebrało się 20 talarów i 20 groszy, a podpisów z parafii 428 na 550 komunikujących. Adres ten jest następujący:
Ojcze Najświętszy!
Wieść o pozbawieniu Cię panowania doczesnego, o gwałtach i przez bezbożność zadawanych, o cierpieniach na jakie jesteś obecnie wystawiony, patrząc na prawa boże i ludzkie pod okiem Twojem deptane, doszła i do cichego naszego zakątka parafialnego i przejęła nas świętem oburzeniem i żywą boleścią. Bo i jakżeż nie mielibyśmy w głębi duszy zaboleć, widząc Ciebie Ojcze Najświętszy uwięzionego w tem Świętem Mieście, którego całą chwałę stanowi ten zaszczyt, że może być stolicą Namiestników Chrystusowych i od kilkunastu wieków doznawać z ich strony zawsze czułej a szczodrej opieki.
Tyś Ojcze Najświętszy, Głową naszą. A jeżeli Głowa cierpi, członkom i całemu ciału to cierpienie udzielić się musi. Tyś Ojcze Najświętszy, Sercem Kościoła. Jeżeliby Sercu swobodne bicie zahamowano, czyż cały organizm Kościoła na tem nie ucierpi?
Tyś Ojcem naszym. A czyż nie słuszna, aby dzieci Twoje pospieszyły podzielić się Twojem cierpieniem. Tyś Ojcze najświętszy Krzyżem cierpienia obciążony i bolesną ścieżką podążasz za Mistrzem Boskim. Czyż nie słuszną, aby my dzieci Twoje towarzyszyli choć z dala współczuciem, łzą, miłością, modlitwą na tej bolesnej pielgrzymce?
Potępiamy, Ojcze Najświętszy najmocniej wraz z Tobą zabór państwa Kościelnego, które uważamy za własność całego świata katolickiego i za koniecznie potrzebne do swobodnego wykonywania władzy duchownej od Chrystusa Pana Ci danej.
Wyznajemy, że Ty Ojcze Najświętszy jako Namiestnik Pana Panów i Króla Królów, Słowa Przedwiecznego, nie możesz być poddanym żadnego króla ziemskiego. Wyznajemy, że Opatrzność nie nadaremno na skroniach następców Piotrowych złożyła i złączyła dwie Korony Królewskie: jedną Królestwa Duchowego, drugą Królestwa Ziemskiego.
A jako kiedy Piotr św. był we więzieniu modlitwa szła bezustannie za nim do Boga od wiernych i ta modlitwa wyprosiła Anioła ku uwolnieniu go i skruszyła jego kajdany, tak i my parafianie Oporowscy wstępując w ślady wiernych pierwszych czasów Chrześcijaństwa gorące a wytrwałe zasyłać będziemy modły do Boga za Tobą, Ojcze Najświętszy i mocno ufamy, że cierpienia i niewola Twoja rychło się skończą ku większej chwale Kościoła i sprawy bożej. W skromnym Kościółku naszym przed obrazem Niepokalanie Poczętej Dziewicy, przed którym ojcowie nasi od dwustu przeszło lat za wolność i rozwój Królestwa Bożego na ziemi się modlili, pójdzie modlitwa nasza za Tobą Ojcze Najświętszy do Tej, której najpiękniejszy przywilej jako artykuł wiary niewzruszony całemu światu chrześcijańskiemu nieomylnem orzeczeniem swem do wierzenia podałeś.
Niechaj Ojcze Najświętszy pismo niniejsze, które Ci śle parafia Oporowska w Archidyecezyi Poznańskiej położona będzie dowodem i zadatkiem ścisłej jedności w jakiej zawsze ze Stolicą Świętą zostawać pragnie, jedności opartej na gorącem przywiązaniu i zupełnem posłuszeństwie.
Oporów 12 lutego roku Pańskiego 1871.
Vladislaus Woliński
Parochus Oporoviensis
Na adres ten otrzymał pleban odpowiedź od X. arcybiskupa Mieczysława Ledóchowskiego, który dziękuje za piękny adres parafii Oporowskiej i za te synowskie dowody przywiązania dyecezyi złożone Ojcu Świętemu. Odpowiedź tę przeczytał pleban zebranemu w niedzielę ludowi.
#
Rezultat walki wyborczej między stronnictwem liberalnem a duchowieństwem, że w trzech okręgach postawiono innych kandydatów ze strony duchowieństwa i w nich też przyszło do rozdwojenia głosów. To jest na X. dziekana Sibilskiego padło w szamotulskiem przeszło 1000 głosów, wskutek czego naznaczono powtórny wybór dla braku absolutnej większości, X. Leon Gajawierski w obwodzie chodzieskim miał także przeszło 1000 głosów, a X. Władysław Woliński miał w obwodzie gnieźnieńsko-wągrowieckim około 400 głosów. Rezultat ten chociaż chybił dla duchowieństwa przecież będzie miał to za sobą, że więcej będą uważać na głos duchowieństwa, na jego żądania, na wybór nadal kandydatów z lepszym usposobieniem katolickim. Piękne korespondencye od kilku Kapłanów ogłosił Tygodnik Katolicki w tej sprawie, świadczące o dobrem duchu jaki w duchowieństwu panuje i o inteligencyi jego. Sądzę, że to dopiero hasło dane do walki duchowieństwa przy następnych wyborach i że duchowieństwo o coraz większą godność, o wpływ, znaczenie swe występować będzie.
#
Droga Krzyżowa
Przybywszy do Oporowa już zastałem zaprowadzoną Drogę Krzyżową. Stacye zakupiła JW. Panna Rozalia Morawska w Belgii, a poświęcenia dokonał O. Józefat Kuczyński kaznodzieja i misyonarz apostolski z zakonu OO. Reformatów w Goruszkach na dniu 24 lutego 1856 roku za rządów plebana Xiędza Józefa Franke i za jego zezwoleniem. Lud bardzo podoba sobie w tem nabożeństwie. Zaprowadziłem odprawianie Drogi Krzyżowej zawsze co piątek przez cały Wielki Post o godzinie 4½ po uderzeniu w dzwon wielki zwołujący lud pobożny na toż nabożeństwo. Sam jako pleban przewodniczę w tych nabożeństwach piątkowych. Nadto w niedziele postne po odprawionej pasyi odprawia się także Droga Krzyżowa dla tych, co nie mogą w piątek na nią przybyć i wtenczas przewodniczy organista miejscowy lub który z poważniejszych gospodarzy. Proszę uprzejmie następców moich, aby ten porządek zachowywać raczyli, bo co piątek znaczna zawsze garstka ludu się zbiera.
#
Różaniec Żywy
Każdy pasterz chcąc trwałe mieć pożytki swej pracy, chcąc przeformować swą parafię, powinien głównie ku młodzieży zwrócić swą uwagę i troskę. Wychowując młodzież będzie sobie wychowywał parafię i taką będzie miał parafię, jak ją sobie wychowa. Stąd chybia ten zadania pasterskiego, który młodzież zaniedbuje albo kto jej nie poświęca przedniejszej cząstki swej pracy. Nie można stąd wniosku wyrobić, aby tylko na młodzieży pasterzowanie ograniczyć a starszych zaniedbać zupełnie. Nie, byłoby to popadnięciem w ostateczność a takowa byłaby szkodliwa. Rzecz to pewna, że praca około młodzieży jest zawsze najważniejszym działem pracy pasterskiej. I to wreszcie pobudzać pasterza do zamiłowania pracy o dobro młodzieży, że w niej dozna najwięcej pociech, że tu najwięcej pożytków owocu zobaczy ze swej pracy, tu każde słowo jego będzie ziarnem co pada na urodzajną glebę i obfity owoc przyniesie w przyszłości.
Wszelkie łajanie z ambony na starszych wiekiem, na ich błędy choć także potrzebne, przecież przy pilnej trosce około młodzieży z czasem okaże się zbyteczne. Niejeden pasterz sądzi, że zadość uczynił obowiązkowi swemu, jeżeli ogniste kazanie wygłosił swoim parafianom, jeżeli gromi ich jak Jeremiasz, jeżeli kładzie im na oczy ich występki, jeżeli zobaczy ich skruszonych, łzami zalanych, jeżeli jękiem ich napełni Kościół, zamiast co by raczył w czas zapobiegać tym występkom siejąc dobre ziarno, ćwicząc w dobrem młodzież, aby dobre stało się w niej nałogiem, aby cnoty przeniknęły na wskroś jej całą istotę. Złe staje się nałogiem wskutek braku wychowania albo niedobrego wychowania. O toż pasterz powinien się starać aby w jego parafianach zaraz od lat młodzieńczych dobro głębokie zapuściło korzenie, aby się stało w nich nałogiem, aby ich przetrawiło zupełnie tak, aby skoro w późniejszych latach uderzą na nich pokusy złych wpływów mogli się im skutecznie oprzeć. Nie tylko więc w znajomości prawd bożych trzeba młodzież ćwiczyć, ale także aby według tych prawd mogli życie prowadzić, aby te prawdy boże życie ich we wszystkich stosunkach uregulowały.
W tym celu założony został Różaniec Żywy w roku 1868. istniał on wprawdzie w dwóch czy trzech Różach dawniej, wszakże tylko prywatnie, poza Kościołem. W tym roku został on uporządkowany i jako do nabożeństwa parafialnego wcielony. Urządzony on jest w sposób następujący. Składa się z panien i młodzieńców. Osób w małżeństwie żyjących albo wdów nie przyjmuje się wcale. Każde dziewczę co występuje ze szkoły zaraz wstępuje do Różańca. Nad każdą Różą jest osobna przełożona, mianowana przez proboszcza miejscowego, bo na wsi republikańskich urzędów nie lubią, tę zastępuje podprzełożona. Obowiązek przełożonej jest czuwać nad podległemi sobie członkami Róży, nad ich prowadzeniem się, upominać w razie przekroczenia, a gdyby kilkakrotne upomnienia nic nie pomagały natenczas pasterzowi miejscowemu o tem donieść. Zgromadzenia Różańca odbywają się co miesiąc, razem i młodzieńców i panien. Po nieszporach wywołują się po nazwisku każdy po kolei i głośno w Kościele. Ta kontrola jest potrzebna, bo nie będą uczęszczać na zgromadzenia. Gdyby przez lenistwo opuścił który członek kilka razy zgromadzenie natenczas upomnieni, a następnie wydaleni zostaną. Po wywołaniu wszystkich następuje nauka krótka od ołtarza, zwykle o cnotach potrzebnych młodemu wiekowi i o ćwiczeniach pobożnych, np. o rachunku sumienia. Potem Kapłan wystawia puszkę cum Sanctissimo, stawia na wyniesieniu, zaczyna litanię do Najświętszej Maryi Panny, którą przy towarzyszeniu organ wszyscy śpiewają. Następnie Pod Twoją obronę, nieraz modlitwę św. Bernarda, potem odmawia się głośno Różaniec, tj. 10 Zdrowaś i 1 Ojcze nasz, 1 Chwała Ojcu, potem kilka Zdrowaś Mario na pobożne intencye. Następnie klęcząc na stopniach ołtarza śpiewa Kapłan Tantum ergo z wierszem „Panem de coelo i ora cum Deus qui nobis sub Sacramento eit”, potem organy milczą a Kapłan udziela po inscenizacyi benedikcyą cum Sacntissimo i odśpiewaniem Anioł Pański kończy się zgromadzenie. W Wielkim Poście odprawia się bez wystawienia zaraz po sumie i bez nauki. Zmiana tajemnic odbywa się, gdy Kapłan po nauce idzie do zakrystyi ubrać się. Zamiarem jest jeszcze ustanowić, aby dziewczęta różańcowe na zgromadzeniach występowały ze świecami i to dwie Róże na każdym zgromadzeniu, z któremi na Boże Ciało mogłyby także asystować. Do wystawienia Snctissimum na zgromadzeniach Różańca jest osobne pozwolenie udzielone przez Najwielebniejszego arcybiskupa Ledóchowskiego, które odnoszące się zarazem do Nabożeństwa Majowego w dosłownej treści tu przytaczam:
„Pozwalam X. plebanowi Wolińskiemu pobożny zamiar odprawiania w Kościele Oporowskim nabożeństwa miesiąca Maryi, niemniej zaprowadzenie Różańca Żywego miedzy młodzieżą męską i żeńską. Przychylając się zaś do prośby Jego z dnia 17 miesiąca bieżącego, zezwalam niniejszem na wystawianie Sanctissimi w czasie całego majowego nabożeństwa i to we dnie powszednie w puszce, w dni zaś świąteczne w monstrancyi. Również w monstrancyi przy rozpoczęciu i zakończeniu uroczystości. Pozwalam niemniej na wystawienie Sanctissimi w puszce i dawania benedykcyi co drugą niedzielę podczas zgromadzeń Różańca Żywego.
Pozwolenie niniejsze udzielam na czas nieograniczony”.
Ostroróg dnia 23 września 1868.
Arcybiskup Gnieźnieński i Poznański
Z polecenia X. Brzeziński
Pro vera copia X. Woliński
#
Majowe nabożeństwo
Odprawia się ono w dni niedzielne i świąteczne zaraz po nieszporach, a w powszednie w początku maja o godzinie 7, a później o 7½ wieczorem. Najprzód śpiewają pieśni do Matki Boskiej, potem wystawienie Sanctissimi, litania do Najświętszej Panny, Pod Twoją obronę, potem kilkanaście Zdrowaś na różne pobożne intencye, potem w dni powszednie modlitwy wieczorne z książek do nabożeństwa rachunkiem sumienia głośno robionym przez Kapłana, Tantum ergo, benedykcya Sanctissimo i na zakończenie pieśń do Najświętszej Maryi Panny. W dni niedzielne i świąteczne mówiona była nauka zaraz po odśpiewaniu wstępnej pieśni a modlitwy wieczorne się opuszczało. U stóp obrazu Najświętszej Maryi Panny pali się kilkanaście świec pięknie w półkolu postawionych.
#
Dnia 27 kwietnia umarła w Luboni pani Wojewodzina hrabina Ostrowska Antonina z Michałowskich, małżonka po zmarłym Antonim Wojciechu hrabim Ostrowskim jenerałem gwardyi narodowej w czasie powstania roku 1831 a następnie zmarłym na emigracyi w majętności Madeira pod Tours we Francyi. Pochowaną została przy Kościele w Oporowie przy grobie jenerała Franciszka Morawskiego rycerza-poety, przedzielona od niego tylko grobem swej wnuczki Matyldy dwuletniej. Pogrzeb odbył się przy licznem udziale duchowieństwa okolicznego, które eskortowało ciało z ludem, mowę miał na exportacyi w Kościele X. Woliński pleban Oporowski, a w dniu pogrzebu X. profesor Brzeziński ze Zgromadzenia XX. Filipinów w Gostyniu. Była to bardzo znakomitego umysłu i serca pani. Wiele przecierpiała, jak stratę męża, córki co wstąpiła do Zgromadzenia Zwiastowania we Francyi, stratę majątku wielkiego dóbr Tomaszewskich w Królestwie przez konfiskatę. Poświęciła dwie córki Panu Bogu w Zgromadzeniach Zakonnych, jedna zmarła w Zgromadzeniu we Francyi jako siostra Matylda, druga siostra Teresa w Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia obecnie w Poznaniu, krótki czas wizytatorka Zgromadzenia. Publiczne sprawy bardzo ją zajmowały, jak sprawy kościoła i narodu, a ostatnie nieszczęścia Francyi boleśnie w jej serce wrażliwe godziły i nie mało przyczyniły się do jej śmierci. Odznaczała się żywą wiarą, przywiązaniem do Kościoła, Ojca św., od którego będąc bliską śmierci otrzymała błogosławieństwo telegramem. Kazała się pochować w sukni Zakonu III św. Franciszka. Umysł zachowała do śmierci świeży, silny, stanowczy. Ofiarowała także na restauracyę Kościoła Oporowskiego 25 rubli, więc jako dobrodziejka Kościoła Oporowskiego niechaj będzie polecana jej msza św. Bogu przez wdzięcznych plebanów oporowskich.
#
Na dwudziestopięcioletnią rocznicę panowania Ojca św. Piusa IX, zbierano w obu archidyecezyach podpisy pod adres, który ułożył pan Kajetan Morawski z Jurkowa pałający gorącą miłością ku kościołowi i narodowi. Adres ten krótki i piękny w dwóch językach polskim i łacińskim. Zebrało się podpisów 250 tysięcy. I szatan przy tej okoliczności swój kąkol jak zwykle siał. Znajdowali się między ludem, którzy lękali się podpisać adres zapewne buntowani przez Żydów i lutrów. Najwięcej się to ludowi nie podoba, że to panowie mieli zawieść ten adres Ojcu św., a nie księża i arcybiskup, a nieufność do Panów tkwi często w ludzie naszym.
W parafii Oporowskiej zebrało się podpisów 365, a pierwszą razą, gdy parafia Oporowska sama adres posłała było ich 430. pojechali do Rzymu z adresem panowie Józef Morawski z Kotowiecka były poseł zasłużony długi czas na sejmie Berlińskim, a obecnie dyrektor Ziemstwa Kredytowego w Poznaniu, Xiążę Roman Czartoryski, pan Żychliński z Uzarzewa pod Poznaniem, Stanisław Chłapowski ze Szółdr, Xiążę Sułkowski z Rydzyny, pan Alfred Żółtowski i podobno z Genewy udał się także pan Marceli Żółtowski z Czacza dawniejszy jeneralny dyrektor Ziemstwa, aby się do deputacyi przyłączyć, także hrabia Zygmunt Skórzewski z Czerniejewa. Adres ten podpisany był i przez całą intelligencyę i koło poselskie, którego członkowie indywidualnie podpisywali po swoich parafiach. X. arcybiskup Ledóchowski polecił urzędownie duchowieństwu udzielać wszelkiej pomocy przy zbieraniu podpisów, co trochę zadziwiło, bo adres ten był ze stanowiska narodowego zredagowany. Największą zasługę, choć cichą ma w tym objawie przywiązania do Głowy Kościoła pan Kajetan Morawski. On to dał inicjatywę do tego, on sam listami zaprosił na zebranie obywateli, on zredagował adres, on łamał trudności stawiane, on dodawał ducha chwiejącym się przyznać otwarcie do charakteru katolickiego. Adres ten w kilku księgach oprawnych pięknie zabrali ci panowie i świętopietrze z dyecezyi w ilości 1000 luidorów.
#
W drugie święto Zielonych Świąt przy pięknej pogodzie odbyła parafia Oporowska pielgrzymkę do cudownej Matki Boskiej na Świętej Górze Gostyńskiej i to na intencyą Ojca św. uciśnionego. Pogoda sprzyjała cały dzień. Przyjmował Kompanię X. Hejnowicz Filipin.
#
Dzień 18 czerwca świetnie był obchodzony jako rocznica 25 letniego panowania Piusa IX, wszędzie w całym świecie katolickim, w naszych dyecezyach i w tej miłej parafii Oporowskiej. Na intencyą Ojca św. komunię św. przyjęło 60-80 osób, strzelano cały dzień od 4 rano do 9 wieczorem z moździerzy, na wieży kościelnej powiewała chorągiew duża kolorów Ojca św. biało-żółta, a na bramach cmentarza około Kościoła i na furtce do plebanii prowadzącej powiewały chorągiewki takież w liczbie 7.
W Kościele była postawiona śliczna brama tryumfalna obwiedziona girlandami ze świerków robionemi, a na bramie 100 świec paliło się podczas nabożeństwa. Brama była w stylu gotyckim, w środku jej był zawieszony portret Ojca św. Piusa IX, błogosławiącego Urbi et Orbi. Na wierzchu bramy pod Krzyżem dwie chorągiewki biało-żółte na Krzyż ułożone. Świętopietrze przyniosło kilkanaście (16) talarów. W kazaniu miejscowy pleban podał najważniejsze fakta z panowania Piusa IX w szczególności jednak mając na uwadze opiekę troskliwą jaką tenże Papież Kościół i naród polski zawsze otaczał.
#
Dnia 23 czerwca udało się do przyjęcia Sakramentu Bierzmowania przeszło 80 parafian Oporowskich do Krobi, gdzie X. Prymas Ledóchowski wizytując Kościół udzielał Sakramentu Bierzmowania. Parafianie byli przygotowani w dwóch naukach w Kościele i wysłuchani spowiedzi św.
#
Rok ten będzie pamiętnym rozpoczęciem prześladowania Kościoła Katolickiego w Prusach. Prusy jak wszystko umieją systematycznie przeprowadzać z właściwą im energią, tak też podług pierwszych strzałów padłych przeciw Kościołowi będą chciały systematycznie przeprowadzić prześladowanie. Burza zbierała się od dość dawna. Już w czasie Soboru Watykańskiego Rząd Pruski podał mamoryał do Stolicy Apostolskiej z ostrzeżeniem, żeby Sobór nie powziął uchwał któreby zagrażały nowoczesnym ideom państwa i zasadom na których nowoczesne państwa są zbudowane, mając na myśli Nieomylność Papieską.
Po zapadnięciu uchwały na Soborze co do Nieomylności Papieskiej Rząd Pruski chwilowo się zataił z napaścią na Kościół, zręczne się jednak uchwycił oppozycyi jaką stawił nauczyciel religii przy gymnazyum w Brombergu Wollmann. Rząd mimo przeciwieństw biskupa Warmijskiego Krementza utrzymał go na posadzie nauczyciela religii twierdząc, że Wollmann tego jeszcze uczy, czego uczył przed 18 lipca 1870 roku, tj. przed ogłoszeniem dogmatu nieomylności. Tak więc rząd postawił zasadę, że orzekanie co z religii ma być nauczane a co nie, co należy do nauki religii katolickiej a co nie, nie do biskupa miejscowego lecz do państwa należy, a więc, że missio do nauczania ksiądz na posadzie rządowej ma od państwa a nie od Kościoła. Zasada ta bardzo wolna i daleko skutkami sięgająca. Jest to pierwszy objaw prześladowania Kościoła, bo jest gwałtem zadawanym sumieniom Katolików, aby im nie katolika, bo z Kościoła Katolickiego wykluczonego narzucać na nauczyciela religii i zmuszać rodziców katolickich do posyłania dzieci swych na naukę religii przeciwnej nauce Kościoła. Podobnie postąpiono z nauczycielem religii przy gymnazyum we Wrocławiu św. Macieja, który wbrew woli biskupa się utrzymał. Drugi objaw dał Rząd Pruski z zniesieniem Katolickiego wydziału w ministerstwie spraw wewnętrznych, na którego czele stali znamienici Katolicy jak Krätzig i Savigny. Zniesienie in lego nastąpiło osobnem cabineto ordre za naradą wszystkich ministrów. Jest to także w skutkach ważny bardzo wypadek, religia katolicka spada do rzędu nie równouprawnionych tylko tolerowanych. Sprawy katolickie będą odtąd w ręku zaciekłych protestantów. Trzeci objaw widzimy w sprawie X. Kamińskiego emigranta z Żydów pochodzącego exkomunikowanego za nieuznanie nieomylności i za wichrzenie w parafii Katowickiej na Szląsku. Rząd wziął go w opiekę i kazał mu i jego zwolennikom Kościół otworzyć zamknięty i na zniesienie wskazany z powodu nowo wystawionego. I tu rząd, państwo daje zbuntowanemu katolickiemu Kapłanowi opiekę przeciwko prawowitej władzy kościelnej daje mu prawo do odprawiania nabożeństwa.
Dalsze ciosy niezawodnie nastąpią i z trwogą ich oczekiwać należy, bo choć Kościół prześladowania wytrzymuje z chwałą i z nich wychodzi w większym blasku wybielony, to jednak ich sobie nie życzy. Zaczynają się spełniać słowa znakomitego Kardynała Reisacha wyrzeczone do pewnej znakomitej osoby: „Doczekacie się, że Bismarck będzie jeszcze prześladowcą Kościoła”. Udało się Bismarckowi dwie armie najbitniejsze w świecie zwyciężyć swemi karabinami, artyleriami, ale z Kościołem nie tak łatwa sprawa, Kościół to skała o którą już niejedna wielkość światowa się rozbiła!
Dominus illuminatio mea et salus mea, quem timebo? Dominus protector vitae meae, a quo trysid abo? Si convis laut adberrum me castra, non timebit cor meum.
#
Dnia 6 października ofiarowała pani Rychłowska Jadwiga na Drobninie piękny ornat biały ze złotemi kwiatami i ze słupem w środku pęknie haftowanym i perełkami wypełnionym i kapę białą z jedwabnej materyi piękną. Za te dary, owoc jej pracy i ducha pobożnego, niechaj ją Pan Niebieski darzy łaską św. i błogosławieństwem wszelakiem, a imię jej niechaj zaliczone będzie do liczby hojnych dobrodziejek Kościoła Oporowskiego, bo to nie pierwszy dar z jej ręki.
#
Kopia wierzytelna inductu
Papieskiego na 4 odpusty dla Kościoła Oporowskiego
Aby zapobiec późniejszym wątpliwościom co do istniejących odpustów w Kościele Oporowskim, zwłaszcza w razie zaginienia inductu odpustowego roku 1870 za pośrednictwem X. Prymasa Ledóchowskiego wyjednanego, umieszczam poniżej kopię tego inductu:
Pius P.P. IX
“Ad perpetuam rei Memoriam. Ad angendam Fidelicum religionen et animarum salutem coelestibus Ecclesiae thesauris pia charitate intenti omnibus et singulis utiusque sexus xli fidelibus vere poenitentibus et confessis ac Sacra Communione referbis, qui Parochialem Ecclesiam sub vitulo Immaculatae Conceptionis B.M.V. et S. Stanislai Ep. Et Mart. Loci vulgo “Oporowo” nuncupat. Dioeciesis Posnanien. In Immaculatae Conceptionis B. Mariae Virginis festi vivat nec non diebus festis wrum Angelorum onctodum S. Joannis Nepomuceni et Dedicationis Ecclesiae vel Dominicis in meditative respective Subrequem a primio Vesperis usque ad orrasmu Solis dierum huius modi singulis annis devote vivitaverint et ibi pro Christianorum Principum Concordia haerexum extirpatione ac S. Matris Ecclesiae ex altatione prao ad Deum preres affaderint quo die prtorum id egerint, Plenariam omnium peccatorum durrum Indulgentiam et remissionem, quam etiam animatus Atifidelium, quae Deo ui charitate conjumitae ab hac luce migraverint per modum Suffragi applicare oivrint, misericorditer in Domino concedimus. In iontratrium farientibus non obitantibus quibusrunque. Praesentibus perpetuis futuris temporibus valituris.
Datum Romae apud S. Petram sub annulo Piscatoris – die XXX augusti MDCCLXX Pontificatus Nostri anno vigesimo quinto.
N. Card. Tavarrian Clarelli
Pro vera copia huiusce indulti
Wladislaus Woliński
Parochus Oporoviensis”
#
Dnia 21 listopada odbył X. Konstanty Tafelski prodziekan i proboszcz Krobski wizytę pastoralną. Pierwszą za pobytu obecnego plebana odbył w roku 1868 X. Szmitkowski dziekan Krobski, a proboszcz Jutrosiński. Pleban powitał go na wstępie do Kościoła kilku słowy, poczem X. prodziekan pokropiwszy lud święconą wodą, ubrawszy się w komżę przemówił do ludu od ołtarza o celu wizyty, że przybywa z rozkazu arcypasterza, aby zobaczyć czy jest porządek boży w tej parafii, czy parafianie są z uszanowaniem dla swego pasterza, czy do Kościoła są przywiązani czy bractwo wstrzemięźliwości utrzymuje się. Następnie po odbyciu absolucyi pro definitio i benedykcyi Sanctissimo katechezował dzieci. Rozdał upominki, obejrzał Kościół, konfesyonały, apparata, przeszedł na probostwo, przejrzał księgi kościelne, księgę rozchodu i dochodu asy kościelnej, księgę odprawiania mszy fundowanych, bierzmowanych, pierwszej spowiedzi i komunii św., bractwa wstrzemięźliwości. Następnie przenocowawszy udał się do Pawłowic na podobną wizytę.
#
Dnia 27 listopada miejscowy pleban pojechał na rekollekcye do OO. Jezuitów do Czermn. Przewodniczył rekollekcyom O. Wojciechowski i to znakomicie. Medytacye, rachunki sumienia były wyborne. Umiał przekonywać, ale więcej gorącością słów poruszać i zniewalać dla Chrystusa. Mówił prawdę, wprawdzie z największą delikatnością, ale powiedział wszystko co miał i chciał powiedzieć. Było Kapłanów na tej sesyi, z kolei trzeciej tego roku w Szremie, 70 z najodleglejszych krańców obu archidyecezyi. Z dostojników byli X. Prałat Koźmian i X. Kanonik Kaliski, którzy z wielką przykładnością rekollektowali. Podziękował w imieniu wszystkich Kapłanów O. Przewodniczącemu X. Prałat Koźmian w krótkich, treściwych a poważnych słowach, dziękując mu za chrześcijańską odwagę z jaką nie wahał się mówić prawdy oraz za zachęcanie do przyjęcia i zaprowadzania bractwa Serca Jezusowego, które należy także do katolickiej tradycji polskiej. Wielu z obecnych a także i miejscowy pleban zapisało się do bractwa Serca Jezusowego, a ci którzy jeszcze dotychczas nie przyjęli szkaplerza Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny przyjęli go z rąk O. Wojciechowskiego. OO. Jezuici wszelkiemi sposobami starają się uprzyjemnić pobyt Kapłanom na rekollekcyach. Wygoda materyalna wszelka. W czasie mszy św. przez trzy dni śpiewali klerycy Jezuiccy na głosy bardzo pięknie, a tekst i tu był zastosowany do rekollekcyi, do rozgrzania ducha. Niech im Pan Bóg za to sowicie zapłaci. Ileż oni przez te rekollekcye dobrego robią, ilu upadkom zapobiegają, ilu słabych Kapłanów umacniają. Może tym rekollekcyom w części przypisać należy, że między Kapłanami obu archidyecezyi nie znalazł się żaden, któryby przeciw nieomylności Papieża protestował, jak to w innych dyecezyach się stało. Pokrzepiony, odświeżony na duszy powrócił miejscowy pleban do dalszej pracy, walki, noszenia Krzyża za Chrystusem. Oby Pan Bóg dał wytrwanie w dobrem.
#
Ponieważ pijaństwo zaczęło się w parafii szerzyć a bractwo wstrzemięźliwości coraz więcej się rozpadać nawet między kobietami, przeto miejscowy pleban uznał za konieczne uorganizować bractwo zupełnie, zaprowadzić światło dla członków bractwa z którem mają występować na odpustach brackich i w czasie większych świąt. Zaprowadza świece stearynowe, dwufuntowe, bo woskowe za drogie. Nadto jako chorągiew dla bractwa wstrzemięźliwości przeznaczona została zielona z św. Izydorem i św. Józefem sprawiona przez panią hr. Łubieńską z Warszawy, której poświęcenie ma się odbyć 2 lutego w dzień Matki Boskiej Gromnicznej. Nadto przeczytał pleban wykaz członków bractwa wstrzemięźliwości z ambony w 3 niedzielach, aby sumienie odpadłym obudzić. Na dzień 2 lutego ma po pierwszy raz bractwo wystąpić.
#
Dnia 8 grudnia odbył się doroczny odpust Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. W wigilią przybyli do słuchania spowiedzi X. Antkowiak i X. Nowakowski prebendarz z Ponieca. Oprócz tego słuchał Kolator miejscowy X. Morawski. Nazajutrz w sam dzień odpustu okropna byłą zawieja, wskutek tego trzech księży nie przybyło, między nimi i kaznodzieja zawiódł. Wyręczył go ex improvisio X. Fligierski administrator z Ponieca. Przybył także X. Drwęcki z Kąkolewa dając tym dowód i poświęcenia i rzetelnej przyjaźni i punktualności w niesieniu pomocy sąsiedzkiej. Ludzi obcych mało było parafian komunikowało około 150.
#
Panna Róża Morawska darowała piękne welun na puszkę, atłasowe. Jako ozdób do niego użyła łańcucha ofiarowanego przez pana Tadeusza Dzierżykraj Morawskiego na Luboni.
#
W tym roku grasowała ospa po całym Księstwie we wszystkich okolicach, zabierając liczne ofiary. W grudniu także się zaczęła w parafii Oporowskiej.
#
Przybył nowy ornat biały atłasowy ze słupem krzyżową robotą ale jedwabiem robionym, daru pani Ireny z Morawskich de la Barre Bodenham. Sama słup robiła. Pierwszy raz był użyty na Boże Narodzenie.
#
Święta Bożego Narodzenia odbyły się przy pięknej pogodzie. Z mozołem połączone jest dla jednego Kapłana w parafii, jeżeli trzy święta jedno za drugim następują, jak to w tym roku miało miejsce. Do Komunii przez te trzy święta dużo osób przystąpiło, w czem wielką pomocą był miejscowy Kolator gorliwie słuchający spowiedzi św. porządek nabożeństwa w Boże Narodzenie jest zwykle ten: jutrznia o 5 rano, potem kazanie i pierwsza msza św. śpiewana, potem o 9¾ druga msza św. cicha, a po niej bezpośrednio śpiewana ostatnia bez kazania.
#
Miejscowy pleban ma tę zasadę, aby ilekroć w ciągu roku dwa święta po sobie następują, pozwalać za odbytą spowiedzią na dwie a czasem i trzy Komunie święte, i to wszystkim, nie tylko osobom odznaczającym się pobożnością większą. Sądzi, że ma w tym względzie za sobą praktyką i zdanie Kościoła świętego. Komunia św. nie jest bowiem wcale nagrodą za postępowanie w dobrem, w miłości bożej, lecz jest środkiem do tegoż celu i to jednym z najpotężniejszych. Sobór Trydencki pragnie gorąco, aby na każdej mszy św. komunikowano, jak to w pierwszych czasach Chrześcijaństwa miało miejsce. Warunkiem częstszej Komunii św. jest, aby nie było przywiązania do grzechu powszedniego, a więc choćby i upadki w grzechy powszednie były nie jest to przeszkodą. A wreszcie źleby trzeba było sądzić o usposobieniu tych wszystkich co uczęszczają do sakramentu Pokuty św., aby nie można przypuścić, że się potrafią przez jeden lub dwa dni i cięższych upadków ustrzec a nawet powszednich grzechów uchronić. Owszem ta świadomość, że ja mam jutro do Komunii św. przystąpić wstrzymuje od grzechów i jest następnie pobudką do przepędzenia świąt świątobliwie w duchu i w myśl Kościoła świętego. Doświadczeniem zresztą to stwierdzone, że nasz lud jest urodzajną rolą do zasiania obfitego ziarna pobożności, że często trafiają się dusze wielkiej niewinności i czystości godne prawdziwie często komunikować. Po cóż im więc odmawiać tego przynajmniej w święta uroczyste i to po sobie następujące. Piękny to widok zresztą, gdy w święta uroczystsze znaczniejsza liczba osób karmi się Ciałem Pańskiem, a jednocząc się ściśle z Bogiem najlepiej trafiają w myśl Kościoła świętego. W parafii Oporowskiej rozbudzonej duchowo nie jest taka praktyka ryzykowna. Uważać jednak i tu potrzeba, aby dla próżności, dla popisania się w oczach ludzkich osoba jaka nie prosiła o częstszą Komunię św., co się najzwyklej u niewiast zwykło zdarzać, czemu jednak roztropność pasterza będzie umiała zaradzić. Nadmienić jednak muszę, że to pozwolenie dwu lub trzykrotnej Komunii św. nie jest ogólnie dane, lecz w każdym specyalnym przypadku się udziela na prośbę, nie robi się jednak w tem trudności.
|