Sprawozdanie
z czynności Ochotniczej Straży Pożarnej w Krzemieiewie od założenia aż do 31. grudnia 1927.
Kochani Strażacy i szanowni Goście!
Jak każdemu wiadomo, założono dnia 12. września 1926 roku w naszej gminie Ochotniczą Straż Pożarną, więc jest koniecznie potrzebne, aby Wam, szanowni Strażacy i także publiczności zdać sprawozdanie, cośmy w tym czasie w naszej Straży robili i cośmy za zebrane pieniądze w Krzemieniewie i okolicy dla naszej Straży zakupili.
W dniu założenia należało do naszej Straży Pożarnej 36 członków czynnych, a to przeważnie rolnicy, ponieważ Straż Pożarna na wsi ma w pierwszym rzędzie zadanie, bronić posiadłość rolnika, ponieważ rolnictwo jest fundamentem Państwa; jak się rolnikowi źle powodzi, to brakuje i Państwu. Oprócz rolników należą także do nasze Straży inne stany, co tu chwalebnie zaznaczyć należy, ponieważ dali oni dowód, że im na sercu leży dobro całej ludności naszej gminy i okolicy bez względu na ich wyznanie i narodowość, ponieważ ten jest największym człowiekiem, który każdemu chce pomóc i nie pyta się, czy ten, który, jest Polakiem albo Niemcem, jest katolikiem albo ewangelikiem; myśmy są wszyscy dziećmi jednego Ojca w niebie i powinniśmy żyć jako bracia podług przykazania Jezusa Chrystusa, który nam nakazał „Kochaj bliźniego, jak siebie samego”.
W ciągu roku wystąpiło 4 strażaków a 2 powołano do wojska, a ponieważ 6 znowu wstąpiło, więc wynosi końcem roku 1927 liczba naszych strażaków znowu 36, tak jak było na początku.
Pożary
1. Dnia 7. lutego wybuchł pożar w dworze Kopania. Nasza straż była pierwsza i pracowała z bardzo dobrym skutkiem. Zaraz na drugi dzień wysłaliśmy Raport o alarmie do Inspektoratu Pożarnictwa do poznania i otrzymaliśmy od Krajowego Ubezp. Ogniowego w Poznaniu premję 50 zł.
2. W maju wyjechała nasza Straż do Luboni, ale nie wkroczyła do gaszenia, bo już objekt był spalony.
3. Dnia 14. września wyjechała nasza Straż do Belęcina, ponieważ myślano, że tam się pali, ale ponieważ ogień był w Więzkowie, więc się Straż z Belęcina wróciła.
4. 11. października zapalił się w ogrodzie u Grandego stog słomy, który Straż ugasiła.
5. Dnia 21. listopada ogień w Karchowie u pana Hołogi; spalił się dach na chlewie. Wyjechało 17 strażaków. Wtedy było straszne zimno. Jeden strażak też chciał iść, ale żona mu mówiła, aby został w domu, bo na polu bardzo zimno, i n usłuchał żony i został w domu. Jakby nasza Straż miała więcej takich strażaków, toby ona ładnie wyglądała. Takich ludzi nie potrzebujemy; my nie potrzebujemy strażaków na papierze ale potrzebujemy czynnych członków, którzy się zimna i innych przeszkód nie boją.
Dnia 10. maja był o 9 godzinie wieczór fałszywy alarm. Nasza Straż zrobiła ćwiczenia na oborze w Drobninie.
W sobotę, 18. czerwca przyjechał do nas naczelnik Straży powiatowej pan Wilczak z Leszna. O 8 godzinie wieczór kazał trąbić alarm. Straż gasiła szopę u pana Siwego. Po ćwiczeniu był na sali wykład i omawianie błędów zrobionych przy gaszeniu.
W ubiegłym roku odbyła Straż 10 posiedzeń miesięcznych. Na każdym posiedzeniu była przeszło połowa członków. Tak na przyszłość być nie powinno; na posiedzeniu powinni być zawsze wszyscy członkowie obecni.
Zarząd odbył 2 posiedzenia.
Od założenia naszej Straży, aż do końca grudnia 192 roku odbyła Straż 5 ćwiczeń. Każdy, który tylko trochę zadanie Straży pożarnej zna, musi przyznać, że 5 ćwiczeń na taki długi okres czasu było za mało. W tym roku i nadal musi być więcej ćwiczeń, aby członków pod każdym względem należycie wyszkolić.
Dnia 8. października wstąpiła nasza Straż do Wielkopolskiego Związku Straży Pożarnych w Poznaniu. Rokrocznie musi nasz Zarząd wysłać do tego Związku sprawozdanie z czynności naszej Straży, ile członków należy do niej, jakie posiada przyrządy i.t.d.
W sierpniu 1927 roku wstąpiła nasza Straż do Krajowej Kasy Ubezpieczeń Strażaków od wypadków. Składka za każdego Strażaka wynosi rocznie 2 zł. W razie nieszczęśliwego wypadku podczas służby pożarnej i ratunkowej otrzyma ów strażak dziennie wsparcie, przepisane w statutach. W razie śmierci strażaka z powodu wypadku przy pożarze, płaci Kasa miesięcznie wdowie i za każde dziecko ślubne odpowiednią kwotę; prócz tego płaci Kasa koszty leczenia a nawet i koszty pogrzebowe do 150 zł. Zarząd naszej Straży wystosował wniosek do naszej Rady gminnej i prosił, aby Rada gminna tę premję płaciła. Rada gminna wypełniła naszą prośbę, ale jak słychać, nie z wielką chęcią, czego nie możemy pojąć, bo przecież cała ta sprawa leży w interesie całej gminy.
Na wniosek kierownika tutejszej szkoły i naszego doradcy Adama Kaisara założono przy naszej Straży Kasę członkowską, do której każdy członek płaci 30 gr. miesięcznie. Końcem ubiegłego roku wynosi stan tej Kasy 313.40 zł. Na ostatnim posiedzeniu uchwalono wypłacić rodzinie po umarłym strażaku 100 zł., a jak strażak wstępuje w stan małżeński, to mu kupi nasza Straż jakiś skromny podarunek na pamiątkę w kwocie do 20 zł. Ta Kasa członkowska pewnie każdego strażaka cieszyć będzie.
Dnia 11. września urządziła nasza Straż po południu w ogrodzie a wieczór na sali naszego Naczelnika pana Siwego pierwszą zabawę letnią, która się pod każdym względem doskonale udała i 325.30 zł. czystego zysku przyniosła; z tego zysku daliśmy do kasy głównej 100 zł. a do Kasy członkowskiej 225.30 zł. Że taki ładny zysk zabawa przyniosła, mamy do zawdzięczenia szanownym ofiarodawcom z Krzemieniewa i okolicy. Pan Rittmeister Müller z Górzna darował świnkę, za którąśmy na licytacji 103 zł. otrzymali. Pan dziedzic Ponikiewski z Drobnina dał 20 zł., browar Schneider w Lesznie 100 flaszek piwa, pan Peisert w Lesznie 100 flaszek limoniady. Kierownikiem tej zabawy był nasz doradca Kaisar, który miał do pomocy kilka dobrych i zdolnych strażaków; im wszystkim należy się za ich wielką pracę najszczersze podziękowanie. Prawie każdy strażak, oraz niektórzy gospodarze z Krzemieniewa i Belęcina dawali na wygrane przy strzelaniu kaczki, kury i gołębie; niektórzy ofiarowali pieniądze.
A dopiero Zabawa sylwestrowa udała się wyśmienicie, ponieważ według życzenia chcieli być strażacy sami między sobą; zaproszeni byli tylko ci członkowie wspierający, którzy się zobowiązali płacić na naszą Straż roczną składkę. Prawie wszyscy strażacy mówili, że tak mile i serdecznie się jeszcze nigdy nie bawili, jak na sylwestra. Każdy z nas ma w swoim zawodzie w ciągu roku dużo pracy i różnych kłopotów, dlatego przynajmniej raz w roku powinien chociaż raz na parę godzin zapomnieć o swoich troskach i zbawić się przyjemnie z swoimi kolegami i z swoją rodziną; dlatego nasza zabawa sylwestrowa była wcale na miejscu. Sala tak jeszcze nigdy nie była ładnie udekorowana, jak na sylwestra. Oprócz tego trzeba było wypożyczyć wielką ilość talerzy, szklanek, noży, widelec i innych rzeczy. Tą bardzo wielką i mozolną pracę podjął się nasz miły i czcigodny druh Antoni Ratajczak; jemu więc należy się najserdeczniejsze podziękowanie. Dziękujemy także pięknie panu naczelnikowi Siwemu, ponieważ 2 razy jechał aż do Bogdanek po gałęzie i jego miłej żonie, oraz tym pannom i panom, którzy przy tej zabawie zadali sobie tyle pracy.
Dla spisu członów wspierających i Inwentarza zakupiliśmy osobną książkę. Jak wiadomo, zbieraliśmy w roku 1927 w Krzemieniewie i okolicy składki na naszą straż, wszystkie te składki są widoczne na tej liście. Aby ale te imiona i kwoty były na zawsze widoczne, wpisał je pan sekretarz do tej książki; więc na Straż pożarną w Krzemieniewie złożyli w 1. roku gospodarze z Krzemieniewa 162 zł., z Belęcina 115 zł., z Drobnina, z Pawłowic, Luboni itd. 419.50 zł. Największe skłądki ofiarowali: Stefan Ponikiewski z Drobnina 100 zł., śp. Hrabia Mielżyński z Pawłowic 100 zł., Hipolit Ponikiewski z Brylewa 25 zł. a Lubonia 20 zł. Tym szanownym Strażakom, którzy na tę mozolną pracę 5 dni ofiarowali, składamy i na tem miejscu serdeczne podziękowanie. Co za te pieniądze nasza Straż zakupiła, przeczyta Wam nasz skarbik. Jaką wartość nasz Inwentarz przedstawia, oraz ile mamy w Kasie członkowskiej; powiem Wam po skończeniu mego sprawozdania.
Jak widzicie, szanowni Panowie, to znajduje się nasza Straż Pożarna w dobrych rękach, bo chociaż nie ma jeszcze żadnego umundurowania ale zdziałała już w I roku swego istnienia dosyć dużo i mamy nadzieję, że się i nadal dobrze rozwijać będzie.
Niestety ale przyznać musimy, że nie wszyscy strażacy są dobrze wyszkoleni i nie wiedzą, jak się mają zachowywać, aby naszej Straży żadnej nieprzyjemności albo nawet szkody nie robić. Już kilka razy na posiedzeniu o tem mówiono, że nikomu nie wolno o rzeczach poufnych między ludźmi, którzy do naszej Straży nie należą, nic nie wspominać co się tu ugotuje, to się tu i musi zjeść, ale niestety tak nie ma. Będąc przeszłą niedzielę na zabawie śpiewackiej u Grzeszkowiaka, zaczepił mnie tam całkiem niewinnie jeden strażak publicznie w lokalu w obecności tutejszych i obcych ludzi. Nad tą sprawą pomówimy dzisiaj albo na następnem posiedzeniu, jak będziemy sami między sobą.
Przy końcu mego sprawozdania musimy serdecznie podziękować naszemu czcigodnemu naczelnikowi panu Siwemu za jego wielką pracę i wydatki dla naszej Straży od jej założenia aż do dnia dzisiejszego i życzymy sobie wszyscy szczerze, aby pan Siwy do końca swego żywota był naczelnikiem naszej Straży. Równocześnie dziękujemy panu zastępcy naczelnika, panu sekretarzowi i panu skarbnikowi za ich funkcje, panu Chałupce za opiekę nad sikawką i wszystkim innym strażakom, którzy przychodzili regularnie i punktualnie na posiedzenia, ćwiczenia i do pożaru.
My strażacy chcemy zawsze w naszych sercach pielęgnować nie tylko miłość bliźniego, lecz chcemy i przyświecać ogółowi przykładem dyscypliny spółecznej i poszanowania ustroju i władz naszego Państwa. Zawsze chcemy żyć pod tem hasłem: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Do tego nam łaskawy Panie w niebiesiech dopomóż i w następnych latach! Cześć Ochotniczej Straży Pożarnej!
Cześć strażakom!
Krzemieniewo, 29. stycznia 1928.
Adam Kaisar
|